Ale fakt... to dziecko tak naprawde decyduje, kiedy sie urodzi.
Ciekawostka u mnie byla taka, ze przy dwoch pierszych porodach nie zwrocilam na to w ogole uwagi...
Przy trzecim porodzie (wiem, to smieszne) patrzylam... o dzis np. 12-ty to mloda urodzi sie ok. 12-ej... :D:D:D takze nie liczylam na porod w nocy...
Jak byl ten 27-my, to jak polozna przyszla o 23-ej sie pozegnac, a tu oczywiscie nic do porodu nie bylo gotowe... to ja sie zasmialam, ze niby jak moglaby sie mloda urodzic, skoro tej daty nie mozna dopasowac do zadnej godziny... przeciez nie ma godziny 26-tej ani 27-ej...
na to Pani Zuzia spojzala na zegarek i mowi...
"zaraz bedziemy mielis 27-my to mloda powinna sie urodzic o 00:27"
i wychodzac do zmieniajacej ja poloznej powiedziala, ze "ta pani urodzi o 00:27"...
Haha...
polozna zbadala mnie... rozwarcie 3 cm, zero skurczow, mloda nie zeszla nawet glowka do kanalu rodnego (brzuch sie nie obnizyl)...
23:45 przychodzi... zaczynaja sie skurcze... rozwarcie 7 cm...
ja do pokoju sie przebrac... 00:05 wracam na czworakach...
00:25 przychodzi na swiat Soraya...
Smialysmy sie z ta polozna, ze Pani Zuzia miala racje... :D:D:D no a zegar mogl sie pomylic... ;D Moje dziewczyny punktualne... przyszly o swoim wlasnym czasie... :D