To co tu zaraz skopiuję uważam że może spotkać każdego, nawet trzeźwego.
Ewunia miała ledwie trzy miesiące. W nocy z piątku na sobotę jej matka piła piwo z koleżanką pod blokiem. Gdy wróciła do domu, niemowlę płakało z głodu. Matka nakarmiła je i położyła dziecko koło siebie w łóżku. Rano maleństwo już nie żyło... Wszystko wskazuje na to, że zmarło przygniecione przez kobietę, która wcześniej dała jej życie...
Do tej potwornej tragedii doszło w jednym z bloków w centrum Wołowa (woj. dolnośląskie). W dwupokojowym mieszkaniu na najwyższym piętrze budynku 23-letnia Nina, matka 3 miesięcznej Ewy, mieszka z ojcem i bratem.
– Tego dnia miałem popołudniową zmianę w pracy i wróciłem wieczorem. Nina siedziała przed blokiem z koleżanką i piła piwo – opowiada Adolf Bochenek (60 l.) dziadek Ewy. Z małą został brat Niny, syn pana Adolfa. – Miał zadzwonić, kiedy mała zrobi się głodna. Zadzwonił, Nina nakarmiła Ewunię z butelki i położyła się spać.
Media
Polityka
Nauka i Technika
Kultura i Rozrywka
Styl Życia
Ciekawostki
Społeczeństwo
Biznes i Finanse
Religia
Sport i Turystyka
Wiadomości lokalne
Fakt
Potworna tragedia. Matka zmiażdżyła dziecko
Fakt | Poniedziałek, 13 sierpnia 2012
A A A
fot. newspix.pl
Ewunia miała ledwie trzy miesiące. W nocy z piątku na sobotę jej matka piła piwo z koleżanką pod blokiem. Gdy wróciła do domu, niemowlę płakało z głodu. Matka nakarmiła je i położyła dziecko koło siebie w łóżku. Rano maleństwo już nie żyło... Wszystko wskazuje na to, że zmarło przygniecione przez kobietę, która wcześniej dała jej życie...
Do tej potwornej tragedii doszło w jednym z bloków w centrum Wołowa (woj. dolnośląskie). W dwupokojowym mieszkaniu na najwyższym piętrze budynku 23-letnia Nina, matka 3 miesięcznej Ewy, mieszka z ojcem i bratem.
– Tego dnia miałem popołudniową zmianę w pracy i wróciłem wieczorem. Nina siedziała przed blokiem z koleżanką i piła piwo – opowiada Adolf Bochenek (60 l.) dziadek Ewy. Z małą został brat Niny, syn pana Adolfa. – Miał zadzwonić, kiedy mała zrobi się głodna. Zadzwonił, Nina nakarmiła Ewunię z butelki i położyła się spać.
REKLAMA Czytaj dalej
Pewne jest, że maleństwo spało nie jak zazwyczaj, w łóżeczku pod oknem, ale z mamą – w jej łóżku. Dlaczego? – To ja jej powiedziałem, że w łóżeczku pod oknem jest zimno i Ewunia zmarznie. Może to moja wina? – zastawia się Adolf Bochenek. Gdy o 6 rano krewni się obudzili, żeby iść do pracy, w mieszkaniu było dziwnie cicho.
– Powiedziałem synowi, żeby zajrzał do nich do drugiego pokoju. Poszedł po czym natychmiast wrócił biegiem krzycząc: tato, ona nie żyje! Nóżki ma zimne – mówi pan Adolf. Nad ranem Ewunia leżała bez ruchu z główką pod brzuchem matki. Adolf Bochenek od razu zaczął reanimować dziecko, podczas gdy jego syn wezwał pogotowie. Matka zerwała się z płaczem. Była w szoku.
– Nic nie wskóraliśmy. Usta miała już sine, a gdy podłączyli do niej aparaturę pokazała trzy poziome kreski. Gdybyśmy się zorientowali wcześniej, może maleństwo dałoby się uratować... – opowiada dziadek zmarłej dziewczynki.
Pogotowie wezwało na miejsce policję, a ta z miejsca zawiadomiła prokuraturę. Wiadomo, że matka została zbadana alkomatem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się też, że w jej krwi stwierdzono alkohol. Ile? Tego śledczy nie ujawniają.
– Kobieta została przesłuchana, a po przesłuchaniu zwolniona – mówi tylko Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji.
Dokładne przyczyny śmierci dziecka poznamy dopiero dziś, po przeprowadzeniu sekcji zwłok, którą zarządził prokurator. Dopiero wtedy będzie wiadomo, czy matce zostaną postawione zarzuty.
Odpowiedzi
Dlatego mi nigdy by do glowy nie przyszło spac z dzieckiek w jednym łóżku , napewno nie dopoki nie nauczy sie chodzic .
Dlatego mi nigdy by do glowy nie przyszło spac z dzieckiek w jednym łóżku , napewno nie dopoki nie nauczy sie chodzic .