2011-09-17 01:11
|
wiem że takie pytanie już było kiedyś, ale ostatnie wpisy są ze stycznia, a ciekawa jestem waszych historii :)
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
wprawdzie staraliśmy się o dziecko rok ale i tak to był dla niego szok, długo niedowierzał :)
W tym roku kiedy okres zaczął mi się spóźniać ( niby to u mnie normalne) coś zaczęłam przeczuwać, zrobiłam test - był pozytywny. Ale nie było takiego wybuchu radości jak rok temu, raczej zaczęliśmy się obawiać o maleństwo. Poszliśmy do naszej gin, kiedy nas zobaczyła od razu zapytała czy przypadkiem w sprawie ciąży nie przyszliśmy ( mieliśmy się z nią umówić trzy miesiące przed planowanym zajściem w ciąże, żeby mnie przygotowała). Potwierdziła, że jestem w ciąży - 5/6 tydzień. Zapisała duphaston co osiem. Generalnie euforii nie było, raczej strach. Ale Mąż mnie wspierał, byliśmy sceptyczni, aczkolwiek pełni nadziei. Czułam się dużo lepiej niż rok temu i nie plamiłam co już było powodem do uwierzenia, że będzie dobrze. Coraz bardziej napawało nas to optymizmem. W 8 tyg gin pokazała nam rozwijające się maleństwo, byliśmy coraz bardziej pewni i szczęśliwi. W 13 tyg był przełom!!! Badania genetyczne nie dość, ze ujawniły nam pięknego chłopaka, to jeszcze zdrowego i rosnącego jak na drożdżach! Od tamtej pory folgujemy sobie w naszym szczęściu :) Mąż jest dumny, biega za mną i za brzuszkiem ( czuję się naprawdę spełniona w takiej roli ;P) teraz są najszczęśliwsze dni. Trzeba było na nie czekać...ale jakże się to opłacało!