Odpowiedzi
pisaly dziewczyny w odpowiedziach na moje pytanie o planowana cesarke, ze mialy lewatywe
a wiesz jak robią w szpitalu w którym będziesz rodzić? bo to widać od szpitala zależy :)Dobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Mi robii koło 12rano, o 14cięcie było, a nie jadłam i nei piłam od 20:00 poprzedniego dnia ;)
Dobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Na szkole rodzenia mieliśmy pochód (pierwszomajowy hehe) przez trakt porodowy. W tej samej sali co później rodziłam oglądałam te buteleczki do lewatywy. Mała, wielkości pustej rolki papierowej buteleczka z mniej więcej 5 centymetrową rurką. Co jest w środku już za cholerę nie pamiętam :DDobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Całość trwa tak krótko, że nie ma co se tym przed porodem głowy zawracać ani bawić się w domową lewatywę :)
Mi robii koło 12rano, o 14cięcie było, a nie jadłam i nei piłam od 20:00 poprzedniego dnia ;)
Dobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Na szkole rodzenia mieliśmy pochód (pierwszomajowy hehe) przez trakt porodowy. W tej samej sali co później rodziłam oglądałam te buteleczki do lewatywy. Mała, wielkości pustej rolki papierowej buteleczka z mniej więcej 5 centymetrową rurką. Co jest w środku już za cholerę nie pamiętam :DDobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Całość trwa tak krótko, że nie ma co se tym przed porodem głowy zawracać ani bawić się w domową lewatywę :)
A mi wkladala dlugą rurkę, a na koncu byl woreczek z plynem, cos na ksztalt takiego, do ktorego po cc oddaje sie mocz, taki cewnik ;)
Mi robii koło 12rano, o 14cięcie było, a nie jadłam i nei piłam od 20:00 poprzedniego dnia ;)
Dobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Na szkole rodzenia mieliśmy pochód (pierwszomajowy hehe) przez trakt porodowy. W tej samej sali co później rodziłam oglądałam te buteleczki do lewatywy. Mała, wielkości pustej rolki papierowej buteleczka z mniej więcej 5 centymetrową rurką. Co jest w środku już za cholerę nie pamiętam :DDobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Całość trwa tak krótko, że nie ma co se tym przed porodem głowy zawracać ani bawić się w domową lewatywę :)
A mi wkladala dlugą rurkę, a na koncu byl woreczek z plynem, cos na ksztalt takiego, do ktorego po cc oddaje sie mocz, taki cewnik ;)
Ja też pewnie jakbym się sama za to w domu zabrała to jeszcze bym do jakiejś tragedii doprowadziła xD Stresowałam się tym trochę przed porodem a tu wyszło, że nie było czym :D Ledwo całą sytuację ogarnęłam. Zresztą jak mi robiła to już miałam skurcze co 4 minuty więc mało co mnie obchodziło :D
Mi robii koło 12rano, o 14cięcie było, a nie jadłam i nei piłam od 20:00 poprzedniego dnia ;)
Dobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Na szkole rodzenia mieliśmy pochód (pierwszomajowy hehe) przez trakt porodowy. W tej samej sali co później rodziłam oglądałam te buteleczki do lewatywy. Mała, wielkości pustej rolki papierowej buteleczka z mniej więcej 5 centymetrową rurką. Co jest w środku już za cholerę nie pamiętam :DDobrze, że zrobili, bo ciężko potem się wstaje he lepiej nei musiec biec za potrzebą ;D
Przed naturlanym porodem też miałam..
A więc... położna kaze Ci się położyc tyłem do niej, odsłonic pupę, wkłada cieniutką rureczkę i coś naciska, wtedy wlatuje woda z mydlem chyba, a Ty masz powiedziec kiedy już będziesz czuła, że Ci się chce wypróżniac, to przestaje lac wodę i musisz biec do toalety, żeby zdążyc ;D
Chociaż mi się tam cały czas chciało, więc zdałam się na nią i wlała tyle, ile uważała, ile zazwyczaj wlewa.. ;D
Wstyd, wstydem, one to robią codziennie, gorzej z nami, ale jak trzeba, to trzeba.
Całość trwa tak krótko, że nie ma co se tym przed porodem głowy zawracać ani bawić się w domową lewatywę :)
A mi wkladala dlugą rurkę, a na koncu byl woreczek z plynem, cos na ksztalt takiego, do ktorego po cc oddaje sie mocz, taki cewnik ;)
Ja też pewnie jakbym się sama za to w domu zabrała to jeszcze bym do jakiejś tragedii doprowadziła xD Stresowałam się tym trochę przed porodem a tu wyszło, że nie było czym :D Ledwo całą sytuację ogarnęłam. Zresztą jak mi robiła to już miałam skurcze co 4 minuty więc mało co mnie obchodziło :D