Pomyslalam ze to moga byc wody plodowe.Usiadlam i czekalam co dalej.Cieklam nadal ale nie wyczuwalam skorczow.Jednak zrobialam alarm ze chce do szpitala.Zawiozl mnie moj facet o godzinie 5.00 i na dziendobry mialam juz 6 cm rozwarcia.W drodze do szpitala zaczely mi sie skurcze.Co 4 min.
O 5.55 moj synus juz byl na swiecie.Zanim to nastapilo zhaftowalam sie na siebie.Mialam isc pod prysznic,no to poszlam.Dalam kroka w lazience i poczulam cos miedzy nogami.Schylam sie i zagladam-widze glowke.Wciagam szybko czysta koszule i buch na lozko.Pozniej to byla szybka,bezbolesna akcja.