Drugi pomysł to przy najbliższej kontroli u lekarza zabrać dziadków ze sobą i poruszyć temat w gabinecie. Może przystopują, kiedy powie im to lekarz, dodatkowo ochrzaniając za brak rozsądku?
2012-08-01 08:09
|
Pytam bo mam właśnie taka sytuacje , podczas odwiedzin mego ojca maly jest podkarmiany ciastkami slodkimi i wszystkim czym ugoszcze ojca, zdarzyło się nawet, że dał małemu kilka tyg temu mentosa mietowego sprobowac. Ani opieprz ani krzyk z mojej strony nie pomagają ,usłyszalam nawet że jestem dziwna, wiec chyba ograniczymy wizyty do zera.
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Drugi pomysł to przy najbliższej kontroli u lekarza zabrać dziadków ze sobą i poruszyć temat w gabinecie. Może przystopują, kiedy powie im to lekarz, dodatkowo ochrzaniając za brak rozsądku?
To, że oni mieli własny tryb karmienia, nie oznacza automatycznie, że Ty masz się na to godzić. Chyba bezpieczeństwo Synka jest ważniejsze niż kłótnia rodzinna z powodu żywienia? A Twój Tato - przecież Młody mógł się zakrztusić, mógł mu ten miętus w gardle stanąć, o tragedię nie było wiele trzeba... Nie wspomnę o tym, że takie \"jedzenie\" powinno być trzymane z dala od dzieci do pewnego wieku...
Nie daj sobie wejść na głowę, tym bardziej, że na prawdę masz rację w tym co piszesz. Teraz rodzice i teściowie zdominują kwestię żywienia, a za kilka miesięcy nie będziesz już miała nic do gadania w sferze wychowania swojego dziecka i ustalania zasad, nagród i kar, bo przecież \"oni wychowali dzieci na porządnych ludzi więc wnuka też tak wychowają\"... To Ty jesteś Matką, oni są dziadkami. To TWÓJ czas i TWOJE dziecko, oni już mieli czas, kiedy to ich głos był decyzyjny.
To zapytaj, od kogo oni zdobywali informację o tym co można, a czego nie? Od lekarzy, od własnych matek/ciotek/sąsiadek? A jakby im koleżanka czy sąsiadka powiedziała, że od 8 miesiąca życia można podawać dziecku piwo bo nie zaszkodzi i Małemu posmakuje, to też by dawali?
To, że oni mieli własny tryb karmienia, nie oznacza automatycznie, że Ty masz się na to godzić. Chyba bezpieczeństwo Synka jest ważniejsze niż kłótnia rodzinna z powodu żywienia? A Twój Tato - przecież Młody mógł się zakrztusić, mógł mu ten miętus w gardle stanąć, o tragedię nie było wiele trzeba... Nie wspomnę o tym, że takie "jedzenie" powinno być trzymane z dala od dzieci do pewnego wieku...
Nie daj sobie wejść na głowę, tym bardziej, że na prawdę masz rację w tym co piszesz. Teraz rodzice i teściowie zdominują kwestię żywienia, a za kilka miesięcy nie będziesz już miała nic do gadania w sferze wychowania swojego dziecka i ustalania zasad, nagród i kar, bo przecież "oni wychowali dzieci na porządnych ludzi więc wnuka też tak wychowają"... To Ty jesteś Matką, oni są dziadkami. To TWÓJ czas i TWOJE dziecko, oni już mieli czas, kiedy to ich głos był decyzyjny.
Znam ludzi, którzy do mleka dawali wódkę. "TYLKO TROSZECZKĘ", żeby dziecko lepiej spało. Do takich nic nie dotrze! Ostro trzeba. Albo całkowicie ograniczyć wizyty. Moi też podkarmiają, ale raczej starają się pytać mnie czy mu dać czy nie, zresztą widzą się na tyle rzadko (2-3 razy do roku), że też wtedy pozwalam im na więcej.
To, że oni mieli własny tryb karmienia, nie oznacza automatycznie, że Ty masz się na to godzić. Chyba bezpieczeństwo Synka jest ważniejsze niż kłótnia rodzinna z powodu żywienia? A Twój Tato - przecież Młody mógł się zakrztusić, mógł mu ten miętus w gardle stanąć, o tragedię nie było wiele trzeba... Nie wspomnę o tym, że takie "jedzenie" powinno być trzymane z dala od dzieci do pewnego wieku...
Nie daj sobie wejść na głowę, tym bardziej, że na prawdę masz rację w tym co piszesz. Teraz rodzice i teściowie zdominują kwestię żywienia, a za kilka miesięcy nie będziesz już miała nic do gadania w sferze wychowania swojego dziecka i ustalania zasad, nagród i kar, bo przecież "oni wychowali dzieci na porządnych ludzi więc wnuka też tak wychowają"... To Ty jesteś Matką, oni są dziadkami. To TWÓJ czas i TWOJE dziecko, oni już mieli czas, kiedy to ich głos był decyzyjny.
Zgadzam się w pełni z tym co napisała wyżej titiola - to Twoje dziecko, Twój czas, to Ty je wychowujesz, ustalasz pewne zasady i nikt nie ma prawa Ci się wtrącać. Nie daj sobie wejść na głowę, jeśli spokojna rozmowa i próba wytłumaczenia czegokolwiek nie przynoszą żadnego rezultatu, to niestety trzeba sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Myślę, że chyba tylko taki "zimny prysznic" może im coś uświadomić.