1,5 roku w wakacje miałam taką sytuację że sąsiad mojej mamy przygarnął bezpańskiego labradora.Tak mu pomógł że psa uwiazał na metrowym sznurze do stołu w ogrodzie.Pies był na kolczatce która wrzynała się mu w skórę, jadł swoje odchody - dziada który go przygarnął nie było od rana do wieczora a pies tak u ufał :(...obserwowałam to kilka dni i nie wytrzymałam. Myślałam że pomoże mi jakaś fundacja dla labradorów,byłam w kontakcie ze schroniskiem i doszliśmy do wniosku że najlepiej będzie jak go....wykradnę. (bez akcji z policją, bez problemów z urzędem miasta itp)
Zrobiłam to - psa wywiozłam do siebie na 3 dni i znalazłam mu super nowego właściciela - chłopaka który ma fioła na punkcie tej rasy.
No a pies - miał wspaniały charakter...straszne,że był tak ufny.
A ja kiedy widzę tego dziada który go przywiązał mam ochotę...
Do mnie kiedys przyszedł chomik do ogrodka; p zaglodzony i rzygal slimakami . Weterynarz mowil ze prawdopodobnie zyl na dworzu 3 dni . Cholernie silny maly skurczybyk;) pewnie komus uciekl albo ktos go wyrzucil...przygarnelysmy z mama , bo obie mamy fiola na punkcie zwierzat i nawet chomiczek za serce zlapal. Przezyl 2 miesiace. Byl stary, zmarl ze starosci. Ale podziw dla niego i tak ze bo bidny dal sobie rade. Nazywal sie smierdzielek ;)
Zrobiłam to - psa wywiozłam do siebie na 3 dni i znalazłam mu super nowego właściciela - chłopaka który ma fioła na punkcie tej rasy.
No a pies - miał wspaniały charakter...straszne,że był tak ufny.
A ja kiedy widzę tego dziada który go przywiązał mam ochotę...