2013-02-16 17:19 (edytowano 2013-02-16 17:20)
|
Jakichkolwiek czworonogów, ptaków, gadów... Co robicie widząc na ulicy ranne zwierzę? Macie w domu swoje? Kim dla Was są. Śmiesznie może brzmią te pytania ale jak poczytam Wasze zdania odpowiem Wam na samym końcu dlaczego właśnie o to zapytałam:)
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Najlepsza odpowiedź!
Odpowiedzi
Jeśli byłby to potrącony zwierzak, a ja bylabym sama, to podejrzewam, że dzwoniłabym po brata tudzież innego mężczyznę z rodziny (albo bratową), by zabrać je do weterynarza.
Kiedyś uratowalam w taki sposób jaskółkę która na drutach potargala skrzydło. Była u mnie 3 miesiące zanim nie zaczęła swobodnie latać. Miałam też jeżyka przez zimę. Znalazłam maleńkiego i po konsultacji ze znajomym weterynarzem stwierdziłam, że zostanie na zimę u mnie, bo sam nie miałby szans..wiosną wypuściłam go w lesie.
Co miesiąc z mojego konta zostają przelewane pieniążki do fundacji pomagającej bezdomnym czworonogom, a w domu mam labradora i dwa kanarki. Z kanarkami też ciekawa historia..w tamtym roku na wiosnę szlam na spacer z synkiem i na ulicy obok kraweznika znalazłam kanarka. Myślałam że jest ranny bo tak łatwo dał się złapać, ale nie- okazało się, że był poprostu tak zmęczony że nie miał już sił lecieć. Wzięłam go do domu, za kilka dni kupiłam klatkę, później dokupilam mu samiczkę żeby nie było mu smutno :) obecnie mają gniazdko które cały czas samica \"ulepsza\" więc tylko czekać aż nam się \"rodzina\" powiększy :)
wspolpracuje z Fundacja dla kotów, udostepniam zawsze na fb adopcje ze schrniska, fundacji itd, mam 2 koty, zawsze u mnie w domu byly zwierzaki, oceniam ludzi po tym czy lubia zwierzeta- jesli nie to sa dla mnie skresleni :) nie bylabym z facetem ktory by gardzil zwierzetami. Jak widze bezdomne to informuje narzeczonego i dzwonimy do fundacji. Ogolnie to dla mnie drazliwy temat bo jak zadzwonilismy dos chroniska to powiedzieli ze sa procedury, ze najpierw straz miejska, ze nie moga psa zabrac.... 1 procent tez zawsze na zwierzaki wedruje.
Uprzedziłaś sens mojego pytania:D podstawą jest u mnie podejście do zwierząt ale i do własnych rodziców. Po tym poznaje się prawdziwy charakter człowieka:-)
Mam psa, a nawet 2 jednego na działce. Miałam papugę ale umarłą 2 lata temu ;( i rybkę którą Adi zabił ;( a tak je kochałam... ;/ Wieki temu chomiki miałam... Gołębie, jeże i lisy (same przychodziły na działkę)no i żaby to hodowałam chmarami :) Pierwszego psa sprowadziłam podstępem do domu mają 3 lata ;D zresztą mój obecny piesio też jest chytrym podstępem w domu, bo miał mieszkać na ogródku :)
Zwierzę jakiego nie lubię to kundel A. i jego papug też nie lubiłam (nawet się cieszyłam jak zdechły) bo mi spać porypy nie dawały ;/
W każdym razie mój dziadek mówił, że dobry człowiek ma psa, z którym potrafi się dogadać a ja z moim dogaduję się lepiej niż ludźmi ;)u mnie w rodzinie pies to obowiązek.
PODSUMOWUJĄC: psy, koty, chomiki, papugi, gołębie, jeże, rybki, żaby, jaszczurki, i lis. Całę zoo. NO i króliki na działce :D kury się nie liczą (fuuuj)