Mniej więcej jak syn będzie miał 3 lata i pójdzie do przedszkola. I staniemy na głowie, żeby się to udało, chociaż wiem, że nie będzie łatwo. Wydaje mi się, że te trzy lata są najważniejsze i nie da się nic nadrobić, ani nic zastąpić w rodzicielskiej opiece. I dla rodziców chyba też to jest taki czas... kiedy dziecko wszystko robi "pierwszy raz" i nie chciałby się tego ominąć.
Dziewczyn, czy i kiedy mniej więcej planujecie powrót do pracy po urodzeniu Waszych pociech? Jakie macie zdanie na ten temat? Pozdrawiam :)
Odpowiedzi
A ja się boję, że jak nie zacznę pracy w miarę wcześnie to już wcale nie pójdę. Problem w tym, że nie pracowałam zawodowo przed ciążą (jestem w trakcie studiów doktoranckich) i jak teraz nie pójdę to już zostanę w domu na zawsze, a tego raczej nie chcę (mam wyrzuty sumienia, że mąż tylko przynosi kasę do domu a ja nie, no i lekko nie jest). Z drugiej strony to co się dzieje tu w Warszawie z przedszkolami czy żłobkami to jakaś masakra. Na przedszkole państwowe znajoma czekała 2 lata, a prywatne kosztuje ok 1500zł na miesiąc. Nie wiem ile bym musiała zarabiać żeby się to opłacało... :(
Dlatego z ostateczną decyzją poczekam aż się dzidziuś urodzi. Pewnie jak go zobaczę to będę chciała z nim zostać na zawsze :)
Zosia, no właśnie... kobiety wracają do pracy, w której zarabiają tyle, że starcza jedynie na to, żeby ktoś inny wychowywał ich dziecko. To bez sensu (dla mnie). No i jak ostatnio przeczytałam na jakimś forum, że w żłobkach się zdarza trzydzieści parę dzieci w grupie to w ogóle zbladłam.
ja niestety bylam zmuszona wrocic miesiac temu do pracy,wywchowawczy platny mi nie przysluguje,mamy kredyt do splacenia i inne wydatki,tak,ze maz nas nie utrzyma.
Serce mi pekło,gdy malenstwo musialam zostawic,az stracilam pokarm ze stresu;-(ale juz jest lepiej,wiem,ze czeka na mnie,jest szczesliwa,wesola,juz jakos wytrzymuje w pracy,na szczescie mam ok 15dni wolnych w miesiacu wie nadrabiam czas w wolny dzien.Wiem co czuja mamy,ktore musza wracac a serced peka