Ja miałam identyczną sytuację jak Ty, po porodzie dostała ode mnie 400zł.
Dziękuję jej za to, że była bo inaczej rodziłabym do usranej śmierci... no i miałam jakiś taki komfort psychiczny, że jest na moją wyłączność a dodatkowo załatwiła z lekarzami wszystko co trzeba było.
Kiedyś tu zakładałam taki temat bo miałam podobny dylemat, ale zostałam wyśmiana, że położnej w ogóle się nie daje etc.
Czytałam Twój wątek. Żałuję, że nie wynajęłam położnej do pierwszego porodu... no, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam o co kaman... po tym jak nikt mnie nie słuchał, kazali mi sikać do kaczki, leżeć cały poród i cierpieć w najgorszych bólach, choć miałam podłączony cewnik do kręgosłupa (do znieczulenia)... nie no szkoda gadać. Teraz ustaliłam z położną jak chcę rodzić. Wiem, że będzie mnie wspierać, będzie tylko dla mnie i nie odmówi mi znieczulenia a w dodatku będzie pośrednikiem miedzy mną a lekarzami. W dodatku pewnie prywatnie będzie delikatniejsza, bo te rzeźniczki przy samym badaniu rozwarcia doprowadzały mnie do łez...Dziękuję jej za to, że była bo inaczej rodziłabym do usranej śmierci... no i miałam jakiś taki komfort psychiczny, że jest na moją wyłączność a dodatkowo załatwiła z lekarzami wszystko co trzeba było.
Kiedyś tu zakładałam taki temat bo miałam podobny dylemat, ale zostałam wyśmiana, że położnej w ogóle się nie daje etc.
Chyba sobie sama odpowiedziałam na pytanie ;) Taka pomoc przy porodzie jest warta każdej ceny.