Dobra, proszę mnie przekonywać, że dam radę...
Potrzebuję argumentu, że nie trzeba wracać do palenia ( mimo, że ciągle się o tym myśli - pierdzielone słabości Migrenki). Farbenowi jeszcze nie mówię, bo jak na mnie ryknie, to stopery do uszu nie pomogą, ale kurna chata ciągle myślę o paleniu - mówię sobie jednego dwa dziennie. Wszyscy jednakże wiemy jak z paleniem jest. Wiem, że jak zacznę to po ptokach i ki uj wie kiedy znów bym rzuciła ( skoro nie planujemy więcej dzieci). Czy jest na to jakiś sposób? Czy osoba taka jak ja zawsze będzie raz palić, raz nie? Stary Farben to przecież mnie chyba zamknie w piwnicy. No i to co wszyscy na około mówią "głupia byś była gdybyś wróciła do palenia". Faktycznie tak jest - byłabym głupia?
Odpowiedzi
wiem z doświadczenia że jak zapali się jednego dwa to zacznie się kurzenie od nowa :)
głupia to może byś nie była ale nierozsądna :)
Dodam ze moja przyjaciolka rzucila palenie na 2 lata a palila od 14rz..zaczela wlasnie popalac,kupila z inna kumpea fajki na pol,i jak wychodzily raz na tydzien lub dwa to wypalily po jednym,tak sie zaczelo,szybko wrucila do nalogu i niczego w zyciu tak nie zaluje jak tej kupionej paczki..
Dodam ze moja przyjaciolka rzucila palenie na 2 lata a palila od 14rz..zaczela wlasnie popalac,kupila z inna kumpea fajki na pol,i jak wychodzily raz na tydzien lub dwa to wypalily po jednym,tak sie zaczelo,szybko wrucila do nalogu i niczego w zyciu tak nie zaluje jak tej kupionej paczki..
Piszecie,że trzeba chcieć ja chcę ale to nie takie proste czuję się jak narkomanka bez tego żyć nie umiem,płakać mi się chce co bym mogła kupić za to a tak z dymem to puszczam,żeby ktoś wymyślił jakiś zastrzyk cud albo no nie wiem .........