Kobiety będącej w ciąży bardzo często skupiają się na kompletowaniu wyprawki. Bardzo dokładnie wybierają wózek, materacyk czy kremy. Jednak spora część z nich zapomina o jednej podstawowej „części” wyprawki – osobie, która pomoże w razie problemów z karmieniem piersią. Mało która przyszła mama szuka położnej, doradcy laktacyjnego, pediatry, lekarza, innej mamy czy douli co pomoże jej uporać się z problemami, które na pewno się pojawią. Mało która mama która oczekuje dziecka spotka się z taką osobą, porozmawia jeszcze przed porodem postara się znaleźć wspólny język (bo nie każdy lekarz wie jak karmić dziecko, nie każdy doradca laktacyjny jest profesjonalistą). Dlaczego jest to tak ważne?
Wpis powstał dzięki inspiracji Ani, wspaniałej i oddanej swojej profesji położnej. Ania, na co dzień walczy z wszechobecną ignorancją o godny poród jak i start w życiu wielu matek i ich nowo poczętych dzieci. Z jej opowiadań wiem, że nie jest to łatwe, bo historie, które często przytacza mrożą krew w żyłach. Matki domagające się odpoczynku od dziecka, dokarmiania dziecka mlekiem modyfikowanym, aby dłużej spało są na porządku dziennym. Lekarze i spora część osób pracujących na oddziałach noworodkowych nie jest lepsza i sama bardzo często wychodzi z inicjatywą dokarmiania.
TAKIE DZIAŁANIE PERSONELU POWINNO BYĆ ZABRONIONE i KARANE!
Nie obawiam się tego głośno mówić, ponieważ badania pokazują, że mleko modyfikowane to bomba z opóźnionym zapłonem, szkodliwy wymysł człowieka, który chciał być ‘Bogiem’. Jestem świadoma, że moje słowa oburzą sporą część czytelników i wiem, że podniesie się wrzawa.
Karmienie piersią jest tematem tabu, tematem mniejszości. Wbrew powszechnej opinii mam, które karmią mlekiem modyfikowanym, to kobiety karmiące piersią częściej ‘podkulają ogon’ i nie wyrażają swoich przekonań. Bardzo często kobiety karmiące mlekiem modyfikowanym mówią o nagonce kobiet, które karmią piersią, o tym, że nazywają je gorszymi matkami, osobiście jednak nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją. W czasach powszechnego i nieograniczonego dostępu do informacji, ignorancja to kwestia wyboru. W ‘poprawnym’ politycznie kraju, za jaki uchodzi Polska, mniejszość nie powinna się wypowiadać na temat tego, co robi większość społeczeństwa, ponieważ to zwyczajnie nie wypada. Należę do mniejszości, jestem mamą już niedługo trójki dzieciaczków. Pierwsze było karmione wyłącznie piersią, bez dopajania glukozą, czy formułą. Będąc w drugiej ciąży nie zrezygnowałam i karmiłam dalej. Drugie dziecko, o wadze 4100, przyszło na świat całkowicie zdrowe i do tej pory jest karmione piersią, pomimo, że noszę już pod sercem trzecie maleństwo.
Mleko modyfikowane powstało na potrzeby sierocińców, gdzie małe dzieci po prostu umierały z braku pokarmu matki. Idąc tym tokiem myślenia, obecnie większość dzieci zachodu to „sieroty”, zaś ich matki nie są w stanie wykarmić własnego potomstwa. W krajach ubogich, na przykład trzeciego świata wszystkie kobiety karmią swoje dzieci piersią (chyba, że jest epidemia głodu lub matka jest fizycznie niezdolna do karmienia piersią, a jest tak jedynie w przypadku 4% całej populacji kobiet na ziemi). Chcę przypomnieć głośną historię BABCI w podeszłym wieku, która musiała opiekować się swoim wnukiem/wnuczką, ponieważ jego mama umarła. Kobieta ta była w stanie wyprodukować pokarm dla dzieciątka, jednak z racji na jej podeszły wiek było go niewiele, i prosiła o pomoc w postaci mleka modyfikowanego, gdyż nie było ej na nie stać. Właśnie w takich sytuacjach mleko powinno być używane, kiedy nie ma wyjścia i tylko wtedy.
Żyjemy w czasach wygody i luksusu. Dziecko, które chce być przy mamie, na jej rękach, chce również być karmione piersią non stop w pierwszych miesiącach życia. Niestety takie noszenie na rękach, ciągłe karmienie piersią czy budzenie się w nocy do karmienia jest według społeczeństwa niewygodne, rozpieszczone i złe. O naturo złośliwa.
Teraz w kwestii wyjaśnienia, obarczam winą za ten stan rzeczy lekarzy mówiących, że ma Pani duże dziecko i trzeba je dokarmić, czy personel medyczny, który daje mleko modyfikowane, tylko po to, aby dzieci były cicho. Babcie, które na siłę chcą napoić dziecko herbatką podczas upału, tatusiów, którzy nie są w stanie zająć się domem, kiedy kobieta uczy się karmić swoje dziecko czy znajome, które w „pomocnych” dłoniach czy ustach niosą ‘jedyne’ rozwiązanie – mleko modyfikowane. Czy kiedy uczyłaś się chodzić, czytać czy jeździć na rowerze zrobiłaś to od razu? Ja nie żałuję żadnej blizny na kolanie i tygodni z siniakami, bo było warto. Tutaj mówimy o czymś poważniejszym, ceną jest zdrowie Twojego dziecka.
Przyszła mama powinna wiedzieć, że nie jest łatwo i że potrzebna jest ogromna determinacja i chęć, aby naturalnie wykarmić potomstwo. Poddanie się przy pierwszym czy drugim problemie nie jest tutaj wyjściem. Początkowo mała ilość mleka (dziecko ma żołądek wielkości paznokcia Twojego kciuka i potrzeba mu wyłącznie kilka kropli, za to bardzo często, ponieważ je szybko trawi), bolące brodawki, potem nawał mleka, ewentualne zapalenia piersi, które sama przechodziłam już kilkakrotnie, nie powinny zniechęcać młodej mamy, bo naprawdę warto. Pamiętajcie, że to tylko okresowe i przejściowe niedogodności a wpłyną na całe życie twojego dziecka.
Kiedyś karmienie piersią było naturalną wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenie, obecnie spora część kobiet będąca teraz babciami nie posiada już takiej wiedzy, dlatego trzeba poszukać gdzieś indziej. W każdym szpitalu są DORADCY LAKTACYJNI, nie wstydźmy się do nich chodzić.
Ukrywane fakty o mleku modyfikowanym, czyli bomba z opóźnionym zapłonem
Wiele osób twierdzi, że karmienie piersią podnosi iloraz inteligencji, że sprawia, iż dzieci są zdrowsze lub bardziej odporne na choroby, jednakże mało które badanie wspomina, że grupą kontrolną (normalną) takich badań są dzieci karmione mlekiem modyfikowanym. Przez takie badania fałszowana jest rzeczywistość. Powinno być na odwrót, to dzieci karmione piersią muszą być traktowane jak naturalna norma w takich badaniach. Wtedy w końcu ujawniono by, że dzieci na piersi wcale nie są inteligentniejsze czy zdrowsze. Takie badania by w końcu ukazały, że dzieci karmione mlekiem modyfikowanym są bardziej chorowite, zaś choroby „dziecięce”, na przykład biegunka, zapalenie płuc, zapalenie ucha wewnętrznego, kolki, zaparcia, infekcje górnych dróg oddechowych czy zapalenie jelit lub żołądka, traktowane, jako „normalne w tym wieku” wcale normalne nie są. W obecnych czasach, matki stają przed wyborem karmienie piersią lub butelką. To kobieta decyduje o tym, którą metodę wybierze i nikt nie powinien zmuszać jej do karmienia piersią. Jednakże, fakty o ryzykach związanych z niekarmieniem dziecka mlekiem matki nie powinny być zatajane. Każda mama powinna mieć prawo do świadomego wyboru.
W kwietniu 2007 roku grupa naukowców na zlecenie Amerykańskiej Agencji Badań i Jakości Opieki Zdrowotnej przeanalizowała 9000 różnych badań naukowych przeprowadzonych w latach od 1966 do 2006, traktujących temat karmienia dziecka mlekiem modyfikowanym jak i piersią. Badacze doszli do wniosków, że dzieci karmione formułą mają:
- 72% więcej szans na poważne infekcje dolnych dróg oddechowych, takich jak zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc,
- 64% więcej dzieci ma poważne problemy z układem pokarmowym,
- od 23-50% więcej dzieci na mleku modyfikowanym zachoruje na zapalenie ucha wewnętrznego,
- o 36% jest zwiększone ryzyko umieralności z powodu syndromu Nagłej Śmierci Łóżeczkowej,
- 40% większe ryzyko zachorowania na cukrzyce pierwszego stopnia (regulowaną zastrzykami insuliny),
- o 19% większe zagrożenie zachorowania na białaczkę
Dodatkowo inne badania wykazały, że:
- o 61% wzrasta śmiertelność dzieci karmionych wyłącznie mlekiem modyfikowanym w pierwszych trzech miesiącach życia (Chen i Rogan,, 2004),
- o 60% wrasta prawdopodobieństwo zachorowania na cukrzycę 2 typu (Steube, 2009),
- dzieci karmione mlekiem modyfikowanym mają o 50% więcej szansy, że zachorują na astmę (AsthmaUK, 2012),
- 30% więcej dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym będzie otyłych (Steube, 2009),
- o 30% zwiększa się śmiertelność dzieci po wykluczeniu wypadków, chorób i SIDS (Steube, 2009),
- dzieci karmione mlekiem modyfikowanym częściej chorują i są bardzo często hospitalizowane (Cunnigham i inni 1991).
Co więcej Jones wraz z innymi naukowcami (2003) stwierdził, że jeśli matki karmiłyby swoje dzieci piersią, co roku ocalono by 13% dzieci na całym świecie, to jest 1.3 miliona dzieci rocznie! Ponadto u mam nie karmiącym piersią wzrasta ryzyko zachorowania na raka piersi czy jajników (Steube, 2009).
(część powyższego tekstu mianowicie” Ukrywane fakty o mleku modyfikowanym” pochodzi z książki EKOnomiczne dziecko: oszczędnie i naturnie)
Odpowiedzi
link do badan :
http://www.bbc.co.uk/news/health-16492490
Wiedza kontra wiara
Odwiedziłam ostatnio kilka serwisów propagujących laktację - w celach kontrolnych, licząc na jakieś nowe fakty i odkrycia, i po tej lekturze zaczęłam się zastanawiać, czy karmienie piersią to dziedzina wiedzy czy raczej może rodzaj religii?
Dziedzina wiedzy powstaje w oparciu o fakty i wiedzę zdobytą metodami pozwalającymi na obiektywizm (obserwacja, eksperyment itd.) Religia opiera się na wierze – czystej i niezmąconej ingerencją rozumu.
Zapraszam choćby do obejrzenia serwisu laktacja.pl - sztandarowej strony wymienianej jako dowód koronny w dyskusjach na temat karmienia niemowląt. Zajrzyjmy do zakładki „Korzyści karmienia piersią”. Wymieniona jest lista zalet, ale nie jest podane jakiekolwiek źródło na ich potwierdzenie. Owszem, tekst rozpoczyna się stwierdzeniem:
Karmienie piersią, zgodnie ze współczesną wiedzą, jest jedynym sposobem żywienia niemowląt i małych dzieci zapewniającym im optymalny stan zdrowia i rozwój, zgodnie z ostatnim stanowiskiem Amerykańskiej Akademii Pediatrii.
A potem jeszcze:
Również Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, aby karmić wyłącznie piersią przez pierwszych 6 miesięcy życia, a następnie rozszerzając dietę dziecka kontynuować karmienie 2 lata lub dłużej. (WHA 55.25/2002)
Czyli stanowiska dwóch organizacji - AAP i WHO (zresztą jakim cudem te instytucje mogłyby nie zalecać kp?) przesądzają o wszystkim. A gdzie są te słynne wyniki badań naukowych, których podobno jest tak wiele i podobno wszystkie jak jeden mąż potwierdzają cudowną moc mleka matki? Nie podano ani jednego, na całej stronie laktacja.pl nie ma ani jednego naukowego źródła. Podobnie jak na stronie mlekomamy.pl. Dlaczego? Bo niezbitych naukowych dowodów na potwierdzenie głoszonych tez po prostu brak. Trudno więc twórcom serwisów zacytować wyniki badań, które nie istnieją. Posługują się więc wyłącznie listą haseł, bo niczym innym nie dysponują. I wprowadzają w błąd. Bo jakkolwiek karmienie piersią byłoby dobre i słuszne, nie ma dowodów na przykład na to, że zabezpiecza przed alergią, poprawia inteligencję, zapewnia superodporność czy chroni przed chorobami w życiu dojrzałym.
Nie oszukujmy się – gdyby istniały naukowe źródła wykazujące niesamowite działanie mleka matki, wszelkie możliwe serwisy i fora trąbiłyby o tym 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Strona laktacja.pl pękałaby w szwach od wyników badań. Tymczasem nikt nie podaje nawet kawałka wyniku badania. Podobnie jak czasopisma dla rodziców, wszelkie broszury itp.
Laktacja.pl pisze także na przykład:
Koszty są niewielkie (zdrowe odżywianie matki, ew. odciągacz pokarmu) w porównaniu z kosztami mleka modyfikowanego, akcesoriów do żywienia sztucznego, ewentualnego częstszego leczenia, hospitalizacji, zwolnień lekarskich rodziców.
Fakt, koszty są niewielkie (materialne, bo niematerialne to już inny temat – te są ogromne), ale twierdzenie, że brak karmienia piersią = częste choroby, hospitalizacje i zwolnienia rodziców to duże nadużycie, żeby nie powiedzieć wprost – kłamstwo. Pokażcie drodzy autorzy tych słów jakikolwiek dowód na to, że tak jest. I życzę powodzenia, bo będziecie mieć ogromny problem z udowodnieniem tej tezy. Nie potwierdza tego współczesna wiedza naukowa. I tu dochodzę do mojego tradycyjnego, stałego już na tym blogu pytania - czy to, ze kp jest fajne, zdrowe itp. usprawiedliwia wciskanie ludziom kitu?
Po co o tym piszę? Bo - po pierwsze - czym innym jest głoszenie, że kp jest super i jest to najlepszy sposób karmienia niemowląt (i to jak najbardziej powinno być głoszone wszem i wobec), a czym innym wprowadzanie w błąd i obiecywanie gruszek na wierzbie.
Bo - po drugie - niezmienne mnie zaskakuje fakt, że fascynaci laktacji mają tak ogromny posłuch i poważanie - czegokolwiek by nie napisali o karmieniu piersią, tłum spija każde słowo niczym prawdy objawione, mimo, że ani literatura medyczna ani życie codzienne tych tez nie potwierdzają. Mało kto zdaje sobie sprawę, że mamy do czynienia z pasjonatami, a nie obiektwynymi ekspertami z chłodnym profesjonalym podejściem, stale monitorującymi stan badań.
Stąd właśnie moja hipoteza, że kp bliżej do religii, opierającej się na wierze, niż do dziedziny wiedzy, gdzie liczą się fakty. Bo to, co często czytamy o kp to nie jest żadna wiedza, tylko zbiór pobożnych życzeń propagatorów laktacji - działających w jak najbardziej dobrej wierze i słuszym celu, jednak moim zdaniem nie do końca etycznymi metodami. Na skutek tych metod dochodzi np. do sytuacji (wydarzyła się naprawdę), gdy matka karmiąca w pełni świadomie odwiedza z niemowlęciem dom, gdzie panuje właśnie ospa, bo przecież karmi piersią, więc dzięki cudownym przeciwciałom z jej mleka dziecko na pewno nie zachoruje.
http://butelkowy.blox.pl/html
"Myślałam, że karmienie piersią jest super"
Niedawno skomentowałam artykuł z Wysokich Obcasów pt. „Karmienie piersią nie ma wad” (notka tutaj). Okazuje się, że nie tylko ja pozwoliłam sobie na komentarz – dyskusja wrzała także na forum Karmienie piersią. I ku mojemu zaskoczeniu nie był to hymn pochwalny pełen ochów i achów - wiele matek karmiących zaprotestowało przeciw stwierdzeniu, że karmienie piersią nie ma wad. Już dawno nie zaglądałam na to forum, ale w czasach, kiedy systematycznie je śledziłam, nie było mowy o wypowiedziach, jakie można znaleźć tam teraz. Zupełnie jakby coś powoli, nieznacznie zaczęło się jednak w świadomości matek zmieniać. Kiedyś na forum KP panowała sroga dyscyplina, bogobojność i obowiązkowy kult laktacji. Każdy, kto się wyłamał, był surowo osądzany. Obecnie znaleźć tam można także wypowiedzi obiektywne, trzeźwe, zdroworozsądkowe. I szczere – bez robienia z siebie na pokaz matki idealnej, dla której nawet pogryzione brodawki to czysta rozkosz, bo przecież najważniejsze na świecie jest karmienie piersią.
Oto wybrane komentarze do artykułu „Karmienie piersią nie ma wad”. Jedna z rozmówczyń wysnuwa interesującą koncepcję – to właśnie przez gloryfikowanie karmienia piersią wiele matek przedwcześnie rezygnuje, bo oczekują, że będzie wspaniale i nie są przygotowane na pojawiające się uciążliwości i problemy.
Podkreślenia pochodzą ode mnie. Uważam, że to fantastyczne, że można znaleźć takie informacje na forum KP i wiele bym dała, żeby móc dowiedzieć się o tym wszystkim, kiedy byłam w 1-szej ciąży.
matkakarmicielka:
Oczywiście, że kp to ogromne korzyści dla dziecka, ale też masa upierdliwych niedogodności dla mamy i o tym trzeba napisać jasno.
W moim przypadku to: 6-krotne zapalenie piersi z objawami grypopodobnymi w tym temp. 39,5; nocne wstawanie przez cały okres karmienia tj 12 miesięcy po 6 razy bo dziecko domagało sie piersi - tato mimo najszczerszych chęci do wstawania i tak nie mógł jej uspokoić bo nie poda jej piersi :). Byłam non stop niewyspana, a w pracy ledwo funkcjonowałam, nie mówiąc o wyglądzie - mega sińce pod oczami; przez pierwsze 6 miesięcy kiedy mała była tylko kp, nie mogłam nigdzie wyjść, bo jadła co 45 minut, a tato nie mógł jej podać mleka z butelki ani z kubeczka, bo nie chciała tak pic także każde dłuższe wyjście to tylko te niezbędne np do lekarza, dentysty, a i tak kończyło sie jazda na sygnale do domu, bo dziecko wyło. Zero wyjścia dla przyjemności do fryzjera, kosmetyczki czy zakupy bez stresu i zegarka w ręku. Także kp nie jest takie różowe w praktyce i czasami trzeba dużo samozaparcia, żeby je kontynuować i nie podać w pewnym momencie butli.
wet_cat
Zgadzam się z matkakarmicielka. Kp to najwłaściwszy sposób karmienia dzieci, tak wymyśliła natura :) Ale minusów jest wiele. I trzeba o tym też pisać. Bo się wtedy kreuje rzeczywistość, która się nijak ma do tej prawdziwej. Przede wszystkim potrzebna jest masa wykształconych położnych, które pokierują młodymi matkami. Bo to, co się dzieje w szpitalach to horror. Tam głównie zostają zaprzepaszczone nadzieje na kp wielu matek.
marysienka-1
Czemu nie wiedziałam o tym wcześniej? Zadawałam sobie to pytanie po stokroć. Myślałam, że karmienie piersią jest super!!!!! A wcale nie jest. Ma bardzo dużo minusów. Trzeba o tym pisać, bo dziewczyny, które o tym nie wiedzą, bardzo często rezygnują właśnie z powodów rozczarowania - że to nie dla nich, że nie mają pokarmu, że dziecko płacze itd. To brak informacji o minusach karmienia o tym decyduje. Położna, która przyszła do mnie po porodzie zaraz oświadczyła, że będzie ciężko, dlatego nie poddałam się, bo wiedziałam, że tak ma być:
-nieprzespane noce -pobudki do 5 razy
- brak wyjść z domu - w moim przypadku po kilkanaście dni nie opuszczałam mieszkania (mroźna zima)
- płaczący maluch uwieszony piersi 24 h na dobę
- obolałe piersi i sutki
Byłam tak zmęczona i sfrustrowana, że miałam ochotę wszystko rzucić i uciec. Nie potrafiłam się cieszyć dzieciakiem. Mały nie brał smoczka .Teraz wróciłam do pracy – po 2 miesiącach i się odrodziłam - rzuciłam karmienie, bo nie miałam wyjścia. Odżyłam!!!!!!!!!!! Następne dziecko będę chciała karmić też piersią, bo wiem, że to ważne, ale nic na siłę i tylko do powrotu do pracy. Czemu tak mało o tym mówimy??????
Właśnie – dlaczego tak mało o tym mówimy?
http://butelkowy.blox.pl/html/1310721,262146,169,170.html?1,1
Czy mleko matki to za mało?
Zaczyna się to, co nadejść musiało. W końcu zaczęto prowadzić konkretne badania w kierunku wpływu karmienia piersią na zdrowie dziecka. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wyniki nie wędrują do szuflady, lecz zostają podane do wiadomości publicznej.
I w ten oto sposób w „The Guardian” ukazał się artykuł „Six months of breastmilk alone is too long and could harm babies, scientists now say” („Karmienie wyłącznie piersią przez pierwsze sześć miesięcy to za długo i może zaszkodzić dziecku – donoszą naukowcy”). Polskie tłumaczenie pt. „Mleko mamy to za mało” można przeczytać na Onecie.
Oryginalny tekst szarą czcionką (wybrane fragmenty), moje komentarze na czarno.
Naukowcy doszli do wniosku, że pora zerwać z obowiązującymi zasadami i zrezygnować z zalecenia, iż przez pierwsze pół roku matki powinny karmić dziecko wyłącznie piersią. Nowa teoria wywołała jednak oburzenie w kręgach środowisk promujących karmienie piersią.
Na samym początku warto zrobić pewne rozróżnienie.
Badacze mają na myśli podawanie niemowlęciu pokarmów stałych (np. tartej marchewki) przed ukończeniem przez nie 6. miesiąca życia przy jednoczesnym karmieniu piersią.
Nie mają natomiast na myśli:
1. odstawienia dziecka od piersi / karmienia mlekiem modyfikowanym,
2. karmienia mieszanego,
3. podawania jako pokarmy stałe tylko gotowych produktów dla niemowląt typu dania w słoikach czy kaszki z torebki.
Rozróżnienie to jest o tyle ważne, że zwolennicy karmienia piersią, słysząc hasło „nie karmić wyłącznie piersią do 6. msca” natychmiast wytaczają ciężkie działa wyobrażając sobie jeden z punktów 1-3, a ich ulubiony leitmotif to wroga i niecna działalność koncernów produkujących żywność dla niemowląt.
Zupełnie jakby nie istniała możliwość podania dziecku własnoręcznie startego jabłka czy samodzielnie ugotowanej kaszy manny. I zupełnie jakby te pokarmy stałe podawane obok mleka matki w czymkolwiek umniejszały wspaniałości tego ostatniego.
Całkiem niedawno, w 2001 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że w pierwszym okresie życia karmienie wyłącznie piersią jest najlepsze dla maluchów. Tymczasem teraz, i to na łamach prestiżowego czasopisma "British Medical Journal", lekarze z kilku wiodących instytutów badawczych przyznają, że nigdy nie istniały żadne dowody wspierające zalecenia WHO.
Mnie to nie dziwi, bo interesuję się tematyką od dłuższego czasu, zaglądam do prasy medycznej itp. i wiem, że wg danych naukowych mleko matki żadnych cudów nie czyni. Jednak zanim to odkryłam, byłam przekonana – na podstawie tego, co non stop słyszy się w mediach – że karmienie piersią ma wręcz niesamowite i poparte setkami badań właściwości. Niestety nie ma, co potwierdza prestiżowe pismo medyczne, grupa pierwszoligowych badaczy i wiele innych źródeł.
Zdaniem ekspertów niewprowadzanie pokarmów stałych przed ukończeniem szóstego miesiąca może się wręcz okazać szkodliwe dla zdrowia dzieci.
Mary Fewtrell z oddziału żywienia dzieci w Institute of Child Health przy University College London twierdzi, że prawdopodobnie w wyniku zaleceń WHO nie ucierpiała duża liczba dzieci. Powód jest prosty: niewielu matkom udaje się karmić pociechy wyłącznie swoim mlekiem aż do szóstego miesiąca. Tak duże dzieci zaczynają się już interesować jedzeniem z talerzy dorosłych. – W 2005 roku takich matek (w Wielkiej Brytanii) był tylko 1 proc., choć dziś jest ich może więcej. Zresztą tylko około 20 proc. kobiet karmi piersią przez pierwsze sześć miesięcy. Praktyka ta nie stała się powszechna.
W Wielkiej Brytanii może i nie stała się powszechna, bo społeczeństwo zachodnie jest bogate, rozpuszczone i leniwe. Co innego u nas. Gdyby nie przeszkoda w postaci braku systemowej darmowej pomocy laktacyjnej (kobiety kończą karmienie wcześnie, bo nie mają fachowej pomocy), z pewnością odsetek kobiet karmiących wyłącznie piersią przez pół roku byłby jednym z najwyższych w Europie. Ogromna presja na karmienie piersią, terror laktacyjny i mit matki Polki, którym kobiety poddają się pokornie i bez mrugnięcia okiem - to jedna tego przyczyna. A druga to taka, że my, polskie kobiety mamy w sobie coś takiego, że we wszystkim musimy być najlepsze. I jak nam wmawiają, że dobra matka karmi piersią (w temacie macierzyństwa damy sobie wcisnąć wszystko), to niezależnie od ponoszonych kosztów, karmimy do upadłego. Jesteśmy, w przeciwieństwie np. do Brytyjek, chorobliwie ambitne. I swoim zwyczajem mogę podać na to dowody – proszę bardzo:
„Badanie dotyczące m.in. potrzeb i stylu życia współczesnych kobiet przeprowadzone w listopadzie i grudniu 2009 r. przez międzynarodową agencję badania opinii publicznej i badań marketingowych Gfk, na zlecenie firmy Bayer Schering Pharma wykazało, że Polki należą do najbardziej ambitnych Europejek – dążą do tego, żeby mieć rodzinę, sukces w pracy i atrakcyjny wygląd.” Czyli wszystko naraz - idealna matka, business woman i superlaska. Statystyki badania pokazują, że pod względem tych dążeń bijemy na głowę (wyluzowaną) resztę Europy.
Autorzy artykułu twierdzą, że brak pokarmów stałych (i nie chodzi tu o mleko dla niemowląt) przed szóstym miesiącem życia może zwiększyć zagrożenie dla zdrowia dziecka. Z wyników nowych badań wynika, że takie dzieci częściej dotyka anemia spowodowana niedoborem żelaza, która z kolei skutkuje "nieodwracalnymi, niekorzystnymi następstwami psychicznymi, motorycznymi lub psychospołecznymi". W Wielkiej Brytanii (w przeciwieństwie do USA) nie przeprowadza się badań kontrolujących niedobory żelaza u dzieci, więc nie można ustalić skali problemu.
Naukowcy twierdzą również, że u dzieci, które przed ukończeniem szóstego miesiąca nie poznały smaku określonych rodzajów jedzenia, częściej mogą występować alergie pokarmowe. - W krajach, w których orzeszki ziemne dodawane są do jedzenia dla dzieci karmionych piersią, na przykład w Izraelu, rzadziej występują alergie na tego rodzaju orzechy – czytamy w artykule.
A u nas mówi się coś wręcz przeciwnego – że to właśnie karmienie piersią chroni przed alergią (choć tradycyjnie nie potwierdzają tego ani badania, ani praktyka). Ale wszyscy święcie w to wierzą.
Trzeci potencjalny problem to celiakia. W Szwecji liczba dzieci cierpiących na celiakię wzrosła po wprowadzeniu zalecenia, aby matki nie włączały glutenu do diety dziecka, zanim nie ukończy sześciu miesięcy. Liczba chorych spadła, kiedy zalecenie ograniczono do czterech miesięcy.
U nas jeszcze jakieś 5 lat temu nakazywano wprowadzenie glutenu po ukończeniu 1 roku życia. Kiedy zmieniono to zalecenie (teraz zaleca się od 7. msca) wybuchła prawdziwa burza. Do dziś wielu pediatrów nie uznaje nowych zaleceń.
Fewtrell potwierdziła, że wspierała zalecenie WHO, ale z zastrzeżeniem, że powinno być interpretowane odmiennie w różnych krajach. Karmienie wyłącznie piersią chroni przed infekcjami, które są śmiertelnie groźne w krajach rozwijających się, ale już nie w Wielkiej Brytanii, gdzie poziom higieny jest wyższy.
Dokładnie to samo twierdzę i nie raz pisałam o tym na blogu.
Patti Rundall z fundacji Baby Milk Action, promującej karmienie piersią, powiedziała, że wprowadzanie stałych pokarmów w wieku czterech miesięcy może okazać się "krokiem wstecz i całkowitym rozminięciem z tym, co obecnie sądzi na ten temat środowisko naukowe". Rundall zarzuciła autorom artykułu, że są finansowani przez producentów jedzenia dla niemowląt.
Tutaj działa bardzo prosta zasada. Każde doniesienie naukowe wykazujące zalety karmienia piersią jest w 100% obiektywne, rzetelne i nie do podważenia. Każdy wynik badania niepotwierdzający tych wybitnych zalet - z całą pewnością jest niecną sprawką producentów żywności.
– Wiele matek bardzo ciężko pracuje i trudno jest im karmić wyłącznie piersią, bez wprowadzania stałych pokarmów, przez pierwsze sześć miesięcy. Jeśli zalecenie WHO jest błędne, chcielibyśmy o tym wiedzieć jak najszybciej – mówi Justine Roberts z witryny Mumsnet. Jej zdaniem kobiety potrzebują jasnych zasad, a nie niepewnych zaleceń, które zmieniają się kilka razy na przestrzeni pierwszych lat życia jednego dziecka.
Mam podobne spostrzeżenia - zasady dotyczące pielęgnacji dzieci zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dlatego moim zdaniem matki powinny same sobie te zasady ustalać na podstawie całej dostępnej wiedzy, własnej intuicji i zdrowego rozsądku. Jednym słowem – jak najwięcej użytku z szarych komórek oraz jak najmniej recytowania formułek z broszurek i pism dla rodziców.
http://butelkowy.blox.pl/html/1310721,262146,169,170.html?1,1
o tematu przed porodem-piekniej i łatwiej byłoby na starcie
mnie artykul sie podoba i mam wrazenie, ze wiekszosc dziewczyn nie przeczytalo go ze zrozumieniem. jest w nim podkreslone, ze matki ktore same rezygnuja z karmienia piersia dla wygody, bo lepiej, szybciej, latwiej itp. powinny zmienic nastawienie, powalczyc a nie, te ktore nie sa w stanie dzieka wykarmic . jest podkreslone, ze mm powinno byc w uzyciu tylko wtedy jak matka nie jest w stanie wyprodukowac mleka.
o co chodzi w tym waszym srutututu? przeciez karmienie piersia to najnaturalniejsza rzecz na swiecie
a ja mam prawo tego nie rozumiec :)
a jeszcze jak slysze od kobiety, ktora nie karmila piersia , ze karmienie to jest cos nienormalnego to juz zupelnie. jak ja mam sie wtedy czuc? usmiechac od ucha do ucha i przytakiwac?
kobiety , ktore nie karmily maja prawo nie rozumiec tych co karmily, ale w druga strone czesto widze, za tak to nie dziala :)
a ja mam prawo tego nie rozumiec :)
a jeszcze jak slysze od kobiety, ktora nie karmila piersia , ze karmienie to jest cos nienormalnego to juz zupelnie. jak ja mam sie wtedy czuc? usmiechac od ucha do ucha i przytakiwac?
kobiety , ktore nie karmily maja prawo nie rozumiec tych co karmily, ale w druga strone czesto widze, za tak to nie dziala :)