T.j. w temacie.
W poniedziałek idzie do żłobka. Prywatnego, pięknego, nowoczesnego, gdzie jest mało dzieci, mają piękne zabawki, doskonałą opiekę a żłobek cieszy się bardzo dobrą opinią.
Ja jednak zamartwiam się jakby miał co najmniej na inny kontynent lecieć beze mnie..
Boję się, że nigdy nie miał kontaktu z innymi dziećmi, czy nie poczuje się zdradzony kiedy zostanie tam sam? Nagle będzie bidulek bez mamy, babci, znajomych kątów. Po raz pierwszy nie będzie w centrum uwagi całej rodziny i nikt nie zareaguje w sekundę na każdą jego zachciankę.
Boję się że zrobi kupę i przewiną go dopiero po godzinie albo i dlużej.
Boję się że zaraz zarazi się jakąś chorobą.
Boję się, że będzie płakał i nikt go nie przytuli, ze się przewróci i będzie go bolało a nikt go nie ucałuje...
Ja chyba zaraz zwariuję.
Jak to wszystko wygląda w praktyce? Jak jest z waszymi dziećmi? Lubią chodzić do żłobków? Macie jakieś wątpliwości co do tego?
Proszę napiszcie mi coś bo ja na prawdę zaraz osiwieję...
Dodam, że Kacperek ma teraz 15 miesięcy skończone i jest niesamowicie kontaktowy, sam je widelcem, mówi, ze chce mu się pić, jeść, pokazuje co go boli... Może dzięki temu będzie mu łatwiej?
Odpowiedzi
Także, ja wiele nie pomogę, bo dopiero raczkujemy w temacie, ale ja nie o tym chciałam.
(Jak mi napisałaś o zostawianiu dziecka, miałam Ci napisać wiadomość, ale skoro piszesz na forum to odp. tutaj.)
Jak dla mnie to fajnie, że Twoje dziecko idzie do żłobka- jak sobie czytałam nie raz o Twoich przebojach teściową i Jej metodach wychowawczych... Naprawdę miałam ochotę Ci kiedyś napisać, że może lepiej dziecko o żłobka posłać, choć się powstrzymałam, bo wiadomo- komuś to się dobrze radzi, a może nie każdego na to stać, albo jest on zupełnie przeciwny żłobkom...
Jednak, wierz mi trochę się przemęczycie- wiadomo początki ciężkie, ale przynajmniej będziesz spokojna.
To samo było u nas- przecież ja nie dopuszczałam myśli, żeby dziecko do żłobka oddać!
I co się okazało? Wolę posłać dziecko do obcych ludzi niż oddać teściowej!
Babcia przyjechać nie chce, no chyba, żebyśmy jej dziecko oddali na cały tydzień (!), Obraziła się, że do klubiku idzie, ale trudno, wolę płacić nie mała pieniądze obcym ludziom, niżby "kochana mamusia" miałaby mi dziecko wychowywać.
A, takie zamartwianie to normalne (podpowiada mi rozsądek, bo teraz najchętniej dzwoniłabym tam co pół godziny- właśnie idą spać, a ja właśnie tego najbardziej się boję). Jednak dzieci czasem przeżywają to lepiej niż my...
Nam dużo dało to chodzenie po dwie godziny na początku, bo najpierw usilnie trzymał się swojej cioci i nie chciał się Jej puścić, a teraz chodzi już sam, bawi się z dziećmi,i nie boi się, gdy któreś krzyknie (na początku się przestraszał)
I uszy do góry, dzieciom bardziej samodzielnym na pewno jest łatwiej.
No i w grupie dzieci szybciej się uczą- ostatnio Kubuś jak wrócił do domu co chwilę łapał się za nos i uszy, potem mnie i męża- nie wiedzieliśmy o co chodzi. I wiecie co ? Wszystko wyszło na jaw, gdy zaczęliśmy czytać bajki (Nasza zima zła)- szczypie w nosy, szczypie w uszy... :) Ot takie sukcesy :)
Będzie dobrze!
Teraz żałuję moich decyzji, ale Gabrysia wyrosła na bardzo samodzielną dziewczynkę.
Sądzę, że gdyby była taka możliwośc to mamy spędzały by z dzieciakami cały czas. Ale z drugiej strony dzieci powinny uczyc się samodzielności a żłobki i przedszkola im w tym poamgają. Gabi była w przedszkolu od kiedy skończyła 4 lata i dużo jej to dało.
Oddaj do państwowego jak coś. Albo siedz w domu z mlodym zamiast plakac.