Mozna.odpowiedzoec.fo.mnie.prywatnie kajtusia987 |
2017-06-22 21:48
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

5

Odpowiedzi

(2017-06-22 21:49:19) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajtusia987
Czy jest tu chociaz.jedna osoba która walczyla z problemem zakupoholizmu???
(2017-06-22 22:03:11) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szoszanka1
Jestem... I walczę... Uczciwie się przyznaje :( choć nie wydaje całej wypłaty, i nie robię długów ale postanawiam soboe że nie chodzę nie kupuje a znajdując się przed sklepem z ubraniami rzucam wszystkie postanowienia :(
(2017-06-23 10:35:16) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jaemka
w pewnym momencie życia też miałam z tym problem, ale tak naprawdę to nie o zakupoholizm chodziło, a o problem ze mną samą.
Zbyt dużo rzeczy zadziało się w jednym momencie, a to odbiło się na psychice... przeprowadziłam się do Warszawy, rozstałam się z chłopakiem, musiałam na JUŻ szukać mieszkania, dostałam awans na kierownika ( i sporą podwyżkę), chciałam się wykazać, więc pracowałam jak robot nawet po 220 godz, kolejne związki (to za dużo powiedziane) się sypały... a wynagrodzenie wzrosło dwukrotnie, więc czułam się taaaaka bogata. I wynagradzałam sobie stresy zakupami. Wydawałam kilka tyś na ciuchy, kosmetyki i jedzenie w restauracjach. Część rzeczy miałam może 2-3 razy na sobie, połowy rzeczy nigdy nie założyłam, kolejne zaraz po zakupie oddawałam rodzinie. Jak już mi wystarczała wypłata to założyłam kartę kredytową, jak nadal było mało to pożyczałam od rodziny i znajomych... Wkręcałam się coraz bardziej, po około roku się ogarnęłam, ale cholernie ciężko było z tym skończyć, więc trwało to 3 lata, a może i dłużej. Jak teraz pomyślę ile kasy zmarnowałam to czuję tylko ogromny żal do siebie samej i złość na swoją głupotę. Miałabym dobre auto za to, albo i mieszkanie, a zamiast tego miałam długi.
Mi pomogło to, że zwolniłam się z pracy i niedługo po tym poznałam męża. Super facet, ogarnięty, rozsądny, oszczędny. Jak już widziałam, że zanosi się to coś trwalszego, a nie przelotną znajomość to się przyznałam co i jak. Zrozumiałam, że są ważniejsze sprawy niż nowe szmaty;-) A G. na szczęście zrozumiał mnie;-) Znalazłam inną pracę, spłaciłam kartę...i odżyłam.
Jesteśmy ze sobą prawie 8 lat,a ja nie przypominam sobie kiedy ostatnio poszalałam na zakupach. A co najlepsze - nic mi się nie podoba;-)
(2017-06-23 13:03:48) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajtusia987
w pewnym momencie życia też miałam z tym problem, ale tak naprawdę to nie o zakupoholizm chodziło, a o problem ze mną samą.
Zbyt dużo rzeczy zadziało się w jednym momencie, a to odbiło się na psychice... przeprowadziłam się do Warszawy, rozstałam się z chłopakiem, musiałam na JUŻ szukać mieszkania, dostałam awans na kierownika ( i sporą podwyżkę), chciałam się wykazać, więc pracowałam jak robot nawet po 220 godz, kolejne związki (to za dużo powiedziane) się sypały... a wynagrodzenie wzrosło dwukrotnie, więc czułam się taaaaka bogata. I wynagradzałam sobie stresy zakupami. Wydawałam kilka tyś na ciuchy, kosmetyki i jedzenie w restauracjach. Część rzeczy miałam może 2-3 razy na sobie, połowy rzeczy nigdy nie założyłam, kolejne zaraz po zakupie oddawałam rodzinie. Jak już mi wystarczała wypłata to założyłam kartę kredytową, jak nadal było mało to pożyczałam od rodziny i znajomych... Wkręcałam się coraz bardziej, po około roku się ogarnęłam, ale cholernie ciężko było z tym skończyć, więc trwało to 3 lata, a może i dłużej. Jak teraz pomyślę ile kasy zmarnowałam to czuję tylko ogromny żal do siebie samej i złość na swoją głupotę. Miałabym dobre auto za to, albo i mieszkanie, a zamiast tego miałam długi.
Mi pomogło to, że zwolniłam się z pracy i niedługo po tym poznałam męża. Super facet, ogarnięty, rozsądny, oszczędny. Jak już widziałam, że zanosi się to coś trwalszego, a nie przelotną znajomość to się przyznałam co i jak. Zrozumiałam, że są ważniejsze sprawy niż nowe szmaty;-) A G. na szczęście zrozumiał mnie;-) Znalazłam inną pracę, spłaciłam kartę...i odżyłam.
Jesteśmy ze sobą prawie 8 lat,a ja nie przypominam sobie kiedy ostatnio poszalałam na zakupach. A co najlepsze - nic mi się nie podoba;-)
Jaemka. Bardzo dziękuję ci za długo szczerą i szczegółowa wypowiedź widzę bardzo duże podobieństwo twojego zachowania do mojego aktualnie jestem w trakcie otrząsanie się ze swojego zachowania i szukam pomocy Mam nadzieję że poradzę sobie z tym sama czy mogłabyś mi dać jeszcze jakieś wskazówki jak się ogarnąć Jak przestać myśleć i bezwiednie kupować podobnie mam z kartami kredytowymi z tym że faktycznie moje stanowisko pozwala na terminowe spłaty zobowiązań ale to również kusi do kupowania więcej zadłużania się bardziej A najgorsze problem mam z odzieżą dla mojej córki bo w tej sytuacji nie potrafię odmówić sobie zakupu kolejnych rzeczy
(2017-06-23 21:37:52 - edytowano 2017-06-23 21:39:57) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jaemka
w pewnym momencie życia też miałam z tym problem, ale tak naprawdę to nie o zakupoholizm chodziło, a o problem ze mną samą.
Zbyt dużo rzeczy zadziało się w jednym momencie, a to odbiło się na psychice... przeprowadziłam się do Warszawy, rozstałam się z chłopakiem, musiałam na JUŻ szukać mieszkania, dostałam awans na kierownika ( i sporą podwyżkę), chciałam się wykazać, więc pracowałam jak robot nawet po 220 godz, kolejne związki (to za dużo powiedziane) się sypały... a wynagrodzenie wzrosło dwukrotnie, więc czułam się taaaaka bogata. I wynagradzałam sobie stresy zakupami. Wydawałam kilka tyś na ciuchy, kosmetyki i jedzenie w restauracjach. Część rzeczy miałam może 2-3 razy na sobie, połowy rzeczy nigdy nie założyłam, kolejne zaraz po zakupie oddawałam rodzinie. Jak już mi wystarczała wypłata to założyłam kartę kredytową, jak nadal było mało to pożyczałam od rodziny i znajomych... Wkręcałam się coraz bardziej, po około roku się ogarnęłam, ale cholernie ciężko było z tym skończyć, więc trwało to 3 lata, a może i dłużej. Jak teraz pomyślę ile kasy zmarnowałam to czuję tylko ogromny żal do siebie samej i złość na swoją głupotę. Miałabym dobre auto za to, albo i mieszkanie, a zamiast tego miałam długi.
Mi pomogło to, że zwolniłam się z pracy i niedługo po tym poznałam męża. Super facet, ogarnięty, rozsądny, oszczędny. Jak już widziałam, że zanosi się to coś trwalszego, a nie przelotną znajomość to się przyznałam co i jak. Zrozumiałam, że są ważniejsze sprawy niż nowe szmaty;-) A G. na szczęście zrozumiał mnie;-) Znalazłam inną pracę, spłaciłam kartę...i odżyłam.
Jesteśmy ze sobą prawie 8 lat,a ja nie przypominam sobie kiedy ostatnio poszalałam na zakupach. A co najlepsze - nic mi się nie podoba;-)
Jaemka. Bardzo dziękuję ci za długo szczerą i szczegółowa wypowiedź widzę bardzo duże podobieństwo twojego zachowania do mojego aktualnie jestem w trakcie otrząsanie się ze swojego zachowania i szukam pomocy Mam nadzieję że poradzę sobie z tym sama czy mogłabyś mi dać jeszcze jakieś wskazówki jak się ogarnąć Jak przestać myśleć i bezwiednie kupować podobnie mam z kartami kredytowymi z tym że faktycznie moje stanowisko pozwala na terminowe spłaty zobowiązań ale to również kusi do kupowania więcej zadłużania się bardziej A najgorsze problem mam z odzieżą dla mojej córki bo w tej sytuacji nie potrafię odmówić sobie zakupu kolejnych rzeczy
Kajtusia, wysłałam Ci zaproszenie. Odpisze na priv, bo tak głupio się publicznie spowiadać;-)

...a jednak nie wysłałam, bo mi się nie udaje. Spróbuj Ty mnie dodać

Podobne pytania