2016-08-17 10:09
|
Dziewczyny , Cyska niedługi skończy 2 lata. W dzien nie pije z butelki , chyba ze akurat złapie, ale na noc pije z butli mleko i czasem w nocy wodę. Powinnam ja juz tego odzwyczajać ?
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Ja bym poszukała wiarygodnych źródeł, czy takie nocne picie z butli może popsuć zgryz. Bo powiem szczerze, że widziałam człowieka z taką wadą zgryzu, jak w googlach pisze, że jest po butelce albo po ssaniu kciuka. Dzieci ssą smoczki całymi dniami do 4 lat i bywa ok.
A chcesz ją odzwyczajać czy czujesz powinnaś?
Właśnie nie chce bo widze ze ona ta butle strasznie lubi :p tzn praktycznie potrzebna jej jest tylko do wypicia mleka wieczorem , ewentualnie napicia sie wody w nocy czasem , ale potrafi spac przytulona do niej .
A chcesz ją odzwyczajać czy czujesz powinnaś?
Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
nic na siłę. Dwulatki to już całkiem mądre dzieciaki. Ja bym spróbowała "wymienic" ulubiona butelkę na kubeczek. Przez kilka dni/tygodni (zależy od dziecka) opowiadałabym że jest już duża i butelka ze smoczkiem jest jej już niepotrzebna. I że jeśli zrezygnuje z picia z takiej butelki to dostanie (np od wróżki) nowy, śliczny kubeczek, albo wybierze sobie sama w sklepie.
Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
Ale ona pije z tej butelki juz w łóżeczku. Wiesz taki rytuał w sumie... Kolacja , kapiel, buzi, dobranoc , kładę ja do łóżka , misiek w rękę i mleko. Wiec kiedy jej dać to mleko ? Z kubka pije normalnie w dzien , ze zwykłego, z dziubkami, ze słomka - nie ma z tym problemu
Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
nic na siłę. Dwulatki to już całkiem mądre dzieciaki. Ja bym spróbowała "wymienic" ulubiona butelkę na kubeczek. Przez kilka dni/tygodni (zależy od dziecka) opowiadałabym że jest już duża i butelka ze smoczkiem jest jej już niepotrzebna. I że jeśli zrezygnuje z picia z takiej butelki to dostanie (np od wróżki) nowy, śliczny kubeczek, albo wybierze sobie sama w sklepie.
Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
Ale ona pije z tej butelki juz w łóżeczku. Wiesz taki rytuał w sumie... Kolacja , kapiel, buzi, dobranoc , kładę ja do łóżka , misiek w rękę i mleko. Wiec kiedy jej dać to mleko ? Z kubka pije normalnie w dzien , ze zwykłego, z dziubkami, ze słomka - nie ma z tym problemu Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
Możesz spróbowac tuż przed położenim się do łóżka. Generalnie trudna sprawa. Sama musisz ocenić czy twoja córka jest na to gotowa. Bo moim zdaniem nie ma sensu robić nic na siłę. Tylko ty sie będziesz denerwowała i ona. Kiedyś z tego wyrośnie. Dojrzeje do tej decyzji.
Z drugiej strony kwestia zgryzu...
Ech taki los matki. Jakoś trzeba jedno z drugim godzić
nic na siłę. Dwulatki to już całkiem mądre dzieciaki. Ja bym spróbowała "wymienic" ulubiona butelkę na kubeczek. Przez kilka dni/tygodni (zależy od dziecka) opowiadałabym że jest już duża i butelka ze smoczkiem jest jej już niepotrzebna. I że jeśli zrezygnuje z picia z takiej butelki to dostanie (np od wróżki) nowy, śliczny kubeczek, albo wybierze sobie sama w sklepie.
Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
Ale ona pije z tej butelki juz w łóżeczku. Wiesz taki rytuał w sumie... Kolacja , kapiel, buzi, dobranoc , kładę ja do łóżka , misiek w rękę i mleko. Wiec kiedy jej dać to mleko ? Z kubka pije normalnie w dzien , ze zwykłego, z dziubkami, ze słomka - nie ma z tym problemu Trzeba tylko za kązdym razem zaznaczać że jak zdecyduje się na "wymianę" to nie ma już odwrotu.
Ja tak z moją dwulatką wymieniałam pieluchy (które zakładała tylko żeby zrobić w nie kupkę) na prezent od wrózki. Po miesiącu chyba maglowania. zdecydowała się spakować resztkę pieluch do torebki i zostawić koło drzwi dla wróżki. Rano dostała wypasiony prezent i o pieluchach już nie wspomniała.
Możesz spróbowac tuż przed położenim się do łóżka. Generalnie trudna sprawa. Sama musisz ocenić czy twoja córka jest na to gotowa. Bo moim zdaniem nie ma sensu robić nic na siłę. Tylko ty sie będziesz denerwowała i ona. Kiedyś z tego wyrośnie. Dojrzeje do tej decyzji.
Z drugiej strony kwestia zgryzu...
Ech taki los matki. Jakoś trzeba jedno z drugim godzić