2012-10-02 06:12
|
Ja już chyba najgorsze mam za sobą. Chyba- piszę bo wiem, że to choroba, która może wrócić w każdej chwili. Jak złodziej czai się za plecami by za chwilę zaatakować i ubezwładnić. Wstydzić się tego? Nie! Rozmawiać o tym. Byłam w szoku bo jak spotkałyśmy się z koleżankami na podwórku to okazało się, że nie jestem odmieńcem. Razem sobie dawałyśmy rady, wspierając wzajemnie. To mi bardzo pomogło stanąć na nogi. No oprócz leków, które biorę. Nie wstydzę się tego. Wstyd to męczyć się nie szukając pomocy. Tak z ciekawości otworzę ten watęk ale i z chęcią niesienia pomocy. Słowem, radą.. Wszystko jest dobre jak człowiek nie zostaje z tym sam:-)
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Aguś jesteś Poprostu Wielka, dziękujemy ze Jesteś z nami :*
Dziękuję Anetko:-) zwyczajna baba jestem, trochę po przejściach- a po drugie lubię pomagać.:-)
Też mam Nerwice lękową... a dokładnie zespół stresu pourazowego... obecnie leczę się u psychiatry i jestem po spotkaniach z psychologiem... Moje objawy pojawiły się jakoś dwa lata temu a dzisiaj mija dokładnie 6 lat od tego wydarzenia... może jestem troszkę po innych przejściach niż Wy... ale zapisuję się do tego kółka wsparcia:P
Każdy od czegoś innego a tak samo się męczy:-)witamy:-)
Najgorsze jest to, że do tej pory myślałam, że jestem silna psychiczna i najwyraźniej z tym walczyłam w środku.... ale pewnego dnia to zaczęło wychodzić na zewnatrz i juz nie było tak kolorowo... objawy się nasilały i było ich coraz wiecej.... buuuuuu..... mam nadzieje ze po odstawieniu leków bede mogła normalnie żyć... chciałabym chociaż móc zajsć w ciaże i urodzić zdrową dzidzię...
W ciąży też to się leczy:-) ja urodziłam zdrową córkę. Akurat o to się nie musisz martwić:-)
Najgorsze jest to, że do tej pory myślałam, że jestem silna psychiczna i najwyraźniej z tym walczyłam w środku.... ale pewnego dnia to zaczęło wychodzić na zewnatrz i juz nie było tak kolorowo... objawy się nasilały i było ich coraz wiecej.... buuuuuu..... mam nadzieje ze po odstawieniu leków bede mogła normalnie żyć... chciałabym chociaż móc zajsć w ciaże i urodzić zdrową dzidzię...
W ciąży też to się leczy:-) ja urodziłam zdrową córkę. Akurat o to się nie musisz martwić:-)Ale byl okres w ciazy do 5tego miesiaca, kiedy z nerwow dostawalam zadyszki, robilam sie purpurowa, brakowalo mi oddechu i dyszalam po kilkanascie minut.
F. musial mnie wtedy dlugo doprowadzac do siebie..
Straszny byl to epizod, glownie dlatego ze bylam wtedy w duzym stresie i w zasadzie balam sie czy nie urodze potem nerwusa..
Potem generalnie stwierdzilam ze to jakim synem bedzie moje dziecko i tak jest juz gdzies zapisane, i czy bede spokojna, czy nerwuska to tak czy siak nie robi roznicy..
Znam spokojne matki co urodzily szajbusow, znam matki nieodpowiedzialne co cala ciaze chlaly i jaraly , a ich dzieci zdrowe, z kolei tez i takie ktore obchodzily sie z ciaza jak z jajkiem a urodzily dzieci z zespolem downa np.
Nie ma na nic reguly..
Nie mialam nic potwierdzonego medycznie...
Ale byl okres w ciazy do 5tego miesiaca, kiedy z nerwow dostawalam zadyszki, robilam sie purpurowa, brakowalo mi oddechu i dyszalam po kilkanascie minut.
F. musial mnie wtedy dlugo doprowadzac do siebie..
Straszny byl to epizod, glownie dlatego ze bylam wtedy w duzym stresie i w zasadzie balam sie czy nie urodze potem nerwusa..
Potem generalnie stwierdzilam ze to jakim synem bedzie moje dziecko i tak jest juz gdzies zapisane, i czy bede spokojna, czy nerwuska to tak czy siak nie robi roznicy..
Znam spokojne matki co urodzily szajbusow, znam matki nieodpowiedzialne co cala ciaze chlaly i jaraly , a ich dzieci zdrowe, z kolei tez i takie ktore obchodzily sie z ciaza jak z jajkiem a urodzily dzieci z zespolem downa np.
Nie ma na nic reguly..
pewnie, że nie ma:) ja też myślałam, że po tych moich szajbach wariata urodzę a córcia spokojna jak anioł, no prawie, ale nie narzekam:)to co opisałaś brzmi jak ataki paniki:) dobrze, że Ci juz przeszło bo to prawdziwy koszmar:)
Ale byl okres w ciazy do 5tego miesiaca, kiedy z nerwow dostawalam zadyszki, robilam sie purpurowa, brakowalo mi oddechu i dyszalam po kilkanascie minut.
F. musial mnie wtedy dlugo doprowadzac do siebie..
Straszny byl to epizod, glownie dlatego ze bylam wtedy w duzym stresie i w zasadzie balam sie czy nie urodze potem nerwusa..
Potem generalnie stwierdzilam ze to jakim synem bedzie moje dziecko i tak jest juz gdzies zapisane, i czy bede spokojna, czy nerwuska to tak czy siak nie robi roznicy..
Znam spokojne matki co urodzily szajbusow, znam matki nieodpowiedzialne co cala ciaze chlaly i jaraly , a ich dzieci zdrowe, z kolei tez i takie ktore obchodzily sie z ciaza jak z jajkiem a urodzily dzieci z zespolem downa np.
Nie ma na nic reguly..