Dziewczyny moja mała ma prawie 6 tyg. od poniedziałku zaczęły się jej ulewania. We wtorek wykorzystałam babcie i zostawiłam z nią małą, by wyskoczyć na chwilę zrobić przegląd. Nagle dostałam od niej telefon: wracaj mała jest sina, nie oddycha. Nie trzeba chyba mówić co się ze mną stało. W domu byłam w sekundę bo daleko nie odjechałam, zawinęłam małą w kocyk (na szczęście już oddychała ale bardzo słabo i była dalej sina) i szybko na pogotowie (stwierdziłam, że tak będzie szybciej, bo zanim wykręcę do nich nr, zanim powiem co i jak to tyle samo zajmie mi dojazd do szpitala,który z racji tego, że mieszkam w małej miejscowości mam blisko), tam małą odsysali, bo mleko tak jej mocno poszło, że zatkało cały nos i mała nie miała jak oddychać. Zostawili nas 2 doby na obserwacji, mała miała tylko małe typowe ulewania po jedzeniu. W czwartek wypisali nas do domu.
Dziś rano po 6 mała podczas snu (2 godziny po jedzeniu) znowu ulała i to bardzo mocno, piana mleka zaczęła jej iść nosem i znowu zaczęła się dusić. Złapałam za fride, która na szczęście miałam pod ręką i jej odessałam całe to mleko, później przytuliłam do siebie w pozycji pionowej to po chwili znowu bardzo mocno ulała i to na spora odległość. Boję się ją zostawiać nawet na chwilę samą z dala ode mnie nawet na 1 metr.
Miało tak któreś Wasze dziecko, jeśli tak to czy robiłyście coś z tym (jakiś lekarz?) i jak długo to trwało, bo ja czuję się bezsilna :( :(
Odpowiedzi
ps.a babcia powinna dzwonic po pogotowie najpierw.dobrze ze sie nic małej nie stało.
ps.a babcia powinna dzwonic po pogotowie najpierw.dobrze ze sie nic małej nie stało.