2011-06-16 23:04
|
Z racji tego, że mam dzisiaj jakoś masę wspomnień z porodu to chciałabym was się zapytać drogie dziewczynki jak to u was było z porodem w towarzystwie partnerów? Miałyście może osobną sale porodową? I czy uczestniczył w porodzie mąż?? Czy nie chciał bo się bał. Albo może nawet nie wiedział, że już rodzicie. Bo nieraz się tak zdarza. Z góry dziękuje za odp.:*
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
No i przy trzecim porodzie nie mialam towarzystwa, rodzilam sama, oczywiscie tez na takiej sali jak przy pierwszym porodzie, nawet na tej samej, tak sie zlozylo.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Napisałaś, że miałaś swoją salę jak wszystkie rodzące. Ja rodziłam w wielkiej sali w nocy sama bez pielęgniarek i położnych całą noc i nie zainteresował się mną nikt. A obok dziewczyna rodziła i koło niej latali. Ja jak bym umarła to by nawet nie zauważyli. Położna która miała w nocy dyżur faszerowała mnie tabletkami uspokajającymi bo stwierdziła, że jestem wariatka bo się darłam z bólu. W efekcie poszła sobie spać.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Napisałaś, że miałaś swoją salę jak wszystkie rodzące. Ja rodziłam w wielkiej sali w nocy sama bez pielęgniarek i położnych całą noc i nie zainteresował się mną nikt. A obok dziewczyna rodziła i koło niej latali. Ja jak bym umarła to by nawet nie zauważyli. Położna która miała w nocy dyżur faszerowała mnie tabletkami uspokajającymi bo stwierdziła, że jestem wariatka bo się darłam z bólu. W efekcie poszła sobie spać.Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Mnie dobrze traktowali na szczescie,zreszto moj maz tam wszystkie je pilnowal i obserwowal ! i zjebal nawet jak sie papier przy ktg skonczyl bo one nie zdazyly zmienic.
Mój chciał bardzo byc przy porodzie.Jak się potem okazało był smiertelnie przestraszony,ale podczas porodu nie pokazywał tego w ogóle.Tak mielismy swój pokój,jak wszystkie rodzące, na sam poród mieliśmy przejść na salę porodową,ale nie zdążyłam tzn. połozna pytała czy idziemy czy rodzimy tutaj,no to po co miałam gdzieś chodzic jak tam było ok. hehe )Nawet pępowinę przeciął,a byłam pewna że tego nie zrobi.
Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.
Napisałaś, że miałaś swoją salę jak wszystkie rodzące. Ja rodziłam w wielkiej sali w nocy sama bez pielęgniarek i położnych całą noc i nie zainteresował się mną nikt. A obok dziewczyna rodziła i koło niej latali. Ja jak bym umarła to by nawet nie zauważyli. Położna która miała w nocy dyżur faszerowała mnie tabletkami uspokajającymi bo stwierdziła, że jestem wariatka bo się darłam z bólu. W efekcie poszła sobie spać.Przy pierwszym porodzie też był ze mną mój ówczesny mąż,ale pępowiny nie chciał przeciąć.