Poroniłam-tak mi ciężko się pozbierać!!! madziullla |
2010-11-27 23:03
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Dopiero dziś odważyłam się to napisać na 40 tygodni.Niestety w poniedziałek stało się to czego najbardziej się bałam.Poroniłam ciąże w 6tc.Ciężko mi bardzo.Czuje taką przeszywającą pustkę,że ciężko mi nawet o tym pisać.Bóg dał nam już synka.Pragneliśmy z mężem drugiego dzieciątka.Niestety nie dane nam było.......Proszę o pomoc mamusie które straciły swoje iskierki.Proszę poradźcie mi czy długo trwa taki stan przygnębienia.Jak sobie z tym poradziłyście.Po jakim czasie byłyście w stanie pomyśleć że jeszcze chcecie spróbować ponownie zajść w ciąże?Dziś już wiem że mam niedoczynność tarczycy.Więc to mogło być przyczyną poronienia.Staram się być silna dla mojego synka.Ale gdy tylko sobie pomyśle że nie urodzę,nigdy nie przytulę,nie zobaczę Mojego Nienarodzonego Dzieciątka to łzy same napływają mi do oczu.Pomóżcie mi Proszę!!!!

TAGI

jak

  

pomocy

  

poronienie

  

pozbierać

  

sie

  

9

Najlepsza odpowiedź!

(2012-12-02 22:07:32) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jasiowamama
Ja poroniłam w 8 tygodniu i na cmentarzu pochowałam chłopca Michałka ( ciąża obumarła w 14 tygodniu). Po tym wszystkim uznałam, że nie mogę mieć dzieci. Prawie codziennie chodziłam na cmentarz do Michałka i płakałam. I tak przez 2 miesiące. Mój partner powiedział, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. I trzy miesiące po ciąży obumarłej znowu byłam w ciąży. Było wszystko dobrze do 16 tygodnia. Zobaczyłam krew. Byłam przekonana, że to koniec. Szybko do szpitala, okazuje się, że dziecko żyje!!! Miałam nisko umiejscowione łożysko. Przeleżałam w szpitalu 2 miesiące, krwawiłam prawie 4 tygodnie. Później leżałam w domu do końca ciąży.Ale bałam się wszystkiego : słabo czułam ruchy to jechaliśmy do szpitalla na KTG, długo nie czułam ruchów-to samo. Ale się udało, urodziłam w 40 tygodniu, naturalnie, chłopak 3210g, 10punktów Apgar. Teraz ma 8 miesięcy i jest wspaniałym, zdrowym chłopakiem. Dobrze, że partner namówił mnie na jeszcze jedną próbę. Został mi jednak ból i ogromny żal po stracie tamtych dzieci. Nigdy jednak nie można się poddać. Teraz Jasiek codziennie pokazuje mi,że warto było tyle dostać "złego" od losu aby teraz się cieszyć. NIE PODDAWAJ SIĘ I WALCZ O SWOJE SZCZĘŚCIE!!!Żal po stracie zostanie długo a może i na zawsze ale warto próbować dalej. Ja się o tym doskonale przekonałam. TRZYMAJ SIĘ I NIE PODDAWAJ!

Odpowiedzi

(2010-11-27 23:26:30) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katita
Kochana tak mi przykro,

Ja poronilam w 21 tc i stalo sie to w kwietniu tego roku,wiem co czujesz i wiele z Nas bedzie wiedzialo.Znam to uczucie pustki i bol i uczucie niesprawiedliwosci i choc nie ma dnia zebym nie myslala o mojej aniolkowej coreczce juz nie czuje bolu.
Pamietam jak bylam w szpitalu (bo musieli mi wywolac porod)czulam podwojny bol,porodowy i cierpialam za niesprawiediwosc bo moj porod konczyl sie urodzeniem martwego plodu-mojej coreczki.Powiedzialam sobie nigdy wiecej,nigdy...
Po tych wszystkim czulam ogromna pustke,stracilam nagle sens zycia,nie mamy dzieci wiec moj J kupil mi pieska zebym miala co robic i tak nie myslala.
To po bardzo krotce moja historia...po miesiacu juz staralismy sie o nastepne,dostalismy zielone swiatlo od gina i ja dostalam obsesji na punkcie zajscia w ciaze.Dobrze ze udalo nam sie w sumie za 1 razem po stracie,bo nie wiem co by ze mna bylo.
Kochana wiem ze jest Ci bardzo ciezko,to dopiero pare dni...uwierz ze czas naprawde leczy rany i moze to okrutne ale mi tutaj kazdy mowil "matka natura jest madra i wie co robi" wiem ze ciezko tak teraz na to spojrzec,ale skoro stracilas to dzieciatko to cos bylo nie tak jak powinno.


Nie pisz ze nie dane Wam bylo,bo przeciez mozecie sie starac o nastepne,kiedy??? tylko wtedy jak juz bedziesz chciala i bedziesz gotowa,i zadna z Nas nie jest w stanie Ci powiedziec kiedy to bedzie choc z tego co widze i wiem po sobie ze decydujemy sie natychmiast ale jak juz pisalam to bardzo indywidualna sprawa.
Pozdrawiam serdecznie
(2010-11-27 23:26:49) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
operetka
Madziullla, bardzo mi przykro, ze tak sie stalo. Ja w prawdzie nigdy nie poronilam, bo nigdy nie bylam w ciazy, ale za to od ponad roku staram sie o dzidziusia bez skutku a jestem juz grubo po 30-stce:-(.
Na pewno jest Ci ciezko i nie potrafie sobie wyobrazic Twojego bolu. Powiem Ci tylko tyle, ze niedlugo Twoje rany sie zagoja i bedziesz jeszcze miala drugie dziecko. Nie rezygnuj z tego, nie poddawaj sie. Jak dojdziesz do siebie, to znajdz dobrego ginekologa i przebadaj sie szczegolowo, aby wyeliminiwac wszelkie zagrozenia zdrowotne. Nie przemeczaj sie tez cwiczeniami silowymi i nie dzwigaj, bo to zawsze zagraza ciazy, nawet przeszkadza w zajsciu w ciaze.
Teraz zyj dla swojego synka i swojego mezczyny, ktorzy na pewno bardzo Cie kochaja i potrzebuja. Z czasem wszystko sie ulozy i bedziesz jeszcze szczesliwa mama. Pozdrawiam cieplo Operetka
(2010-11-28 01:23:16) cytuj
Nie moge Ci powiedziec, jak dlugo bedzie Ci ciezko, smutno... Ja ok. 3 m-ce chodzilam ze wzrokiem na ziemi, patrzylam tam i myslalam, ze powinnam tam wlasnie lezec, a nie chodzic po ziemi.. Patrzylam jednak na swoje starsze cory... i wiedzialam, ze musze zyc. Te 3 m-ce po prostu funkcjonowalam... dla nich.
Ciaze stracilam w 18. tc... dane mi bylo zobaczyc synka, nawet go pochowac.
Coz... zaraz po... chcialam od razu zajsc ponownie w ciaze, liczylam na to, ze w ten sposob usmierze swoj bol...
Lekarka, ktora prowadzila tamta ciaze, radzila mi odczekac pierwsza miesiaczke i probowac, jezeli tylko bede sie czula na silach (rowniez psychicznie).
W moim przypadku nie znaleziono przyczyny... Byla robiona autopsja, ale nic nie wykazala... Od lekarzy uslyszalam... "miala pani pecha"...
Pomimo, ze planowalam od razu zajsc ponownie w ciaze... troche czasu zajelo zanim rzeczywiscie bylam na to gotowa. 4 m-ce po zaczelismy probowac. 5 m-cy po... trzymalam pozytywny test w dloni. Dzis moja corcia ma 15 m-cy.

Moge Ci powiedziec, co mi pomoglo, w duzej mierze, dojsc jako tako do siebie... Od poczatku postanowilam nic w sobie nie dusic. Mowilam o tym, pisalam... plakalam, gdy mialam taka potrzebe... i powoli, powoli... bylam w stanie wrocic do zycia. Pamietam, ze jakos 3 m-ce po tym zdarzeniu... wstalam pewnego poranka... i swiecilo slonce... tzn. wczesniej rowniez... lecz dopiero tego dnia... ja to dojrzalam.

Mam podobne mysli, jak Ty, gdy pomysle o moim synku... ale z czasem, gdy o nim mysle... w moim sercu jest juz nie tylko bol...

W Twoim przypadku... dobrze, ze znasz przyczyne... Nastepnym razem bedziesz mogla starac sie jej zapobiec. Dobry lekarz, skrupulatna kontrola zdrowotna w ciazy... i masz ogromne szanse, aby w przyszlosci sie udalo! :***
(2010-11-28 08:34:05) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
justyna8411
moja siostra urodziła martwą córeczkę w 40 tygodniu ciąży,dzieciątko normalnie donoszone tylko komplikacje przy porodzie,koszmar,nie wiadomo kogo winić,a życiu dziecka się nie zwróci,są czasami w życiu takie niesprawiedliwe sytuacje,ale na prawdę czas leczy rany,Ty też na pewno się pozbierasz i będziesz trzymać w ramionach swoje dzieciątko,moja siostra po 2 latach urodziła zdrową śliczną córeczkę.Kochana trzymaj się, niestety Bóg tak czasem z nas drwi,ale jak pisała lamandragora znowu zaświeci słońce:)
(2010-11-28 09:49:03) cytuj
Ja poroniłam w 11 tc, okazało się że dzidziusiowi nie biło serduszko chyba od 7-8 tc, chwilkę przed tym miałam wizytę i widziałam na USG śliczne bijące serduszko... dla mnie to był szok, nie mogłam uwierzyć że nosiłam przez prawie miesiąc martwy płód i nic nie podejrzewałam! Potem potwierdzenie diagnozy w szpitalu, zabieg, potem rozpacz w domu. Dni się ciągnęły niemiłosiernie. Ale szybko dostałam okres i poleciałam do lekarza na kontrolę, on dał nam zielone światło i w sumie 1,5 miesiąca po poronieniu byłam znowu w ciąży :)))
We wrześniu urodziłam ślicznego, zdrowego synka :))
Tak że Kochana dużo siły Ci życzę i wiary w lepsze jutro. Wszystko na pewno się ułoży!!!
(2010-11-28 21:40:43) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziullla
Dziękuję Wam Moje Drogie za wsparcie i dodanie otuchy.Wiem,że muszę być silna dla Mojego Synka.Jest mi bardzo ciężko,ale nie poddaje się i nie zamierzam.Niestety smutek i poczucie strasznej pustki nie jest mi obce.Dziś byłam na uczelni i nawet do nikogo nie zamieniłam słowa.Jakoś mi teraz wszystko jest obojętne.Jedynnie mąż z synkiem sprawiają,że mam dla kogo żyć.Mam dla kogo się budzić i usypiać.Przede wszystkim dla kogo istnieć.Nie zadaje sobie pytania-DLACZEGO MNIE TO SPOTKAŁO.Nie mam prawa.BO DLACZEGO KTOŚ INNY MIAŁBY CIERPIEĆ A NIE JA .Przecież nikt nie zasłużył na to.A jednak jeśli,Bóg mi to zesłał-przyjmuje to z pokorą i Dziękuję mu za wszystkie otrzymane łaski.Wierze,że jest ze mną.Dzięki jego łasce-mam wspaniałęgo synka i męża o jakim nawet nigdy nie marzyłam.Modlitwa podtrzymuje mnie na dachu.Pomaga mi wieczorem usnąć.I myśl że przecież kiedyś napewno spotkam się z MOIM ANIOŁKIEM!!!!
(2012-12-02 22:07:32) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jasiowamama
Ja poroniłam w 8 tygodniu i na cmentarzu pochowałam chłopca Michałka ( ciąża obumarła w 14 tygodniu). Po tym wszystkim uznałam, że nie mogę mieć dzieci. Prawie codziennie chodziłam na cmentarz do Michałka i płakałam. I tak przez 2 miesiące. Mój partner powiedział, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. I trzy miesiące po ciąży obumarłej znowu byłam w ciąży. Było wszystko dobrze do 16 tygodnia. Zobaczyłam krew. Byłam przekonana, że to koniec. Szybko do szpitala, okazuje się, że dziecko żyje!!! Miałam nisko umiejscowione łożysko. Przeleżałam w szpitalu 2 miesiące, krwawiłam prawie 4 tygodnie. Później leżałam w domu do końca ciąży.Ale bałam się wszystkiego : słabo czułam ruchy to jechaliśmy do szpitalla na KTG, długo nie czułam ruchów-to samo. Ale się udało, urodziłam w 40 tygodniu, naturalnie, chłopak 3210g, 10punktów Apgar. Teraz ma 8 miesięcy i jest wspaniałym, zdrowym chłopakiem. Dobrze, że partner namówił mnie na jeszcze jedną próbę. Został mi jednak ból i ogromny żal po stracie tamtych dzieci. Nigdy jednak nie można się poddać. Teraz Jasiek codziennie pokazuje mi,że warto było tyle dostać "złego" od losu aby teraz się cieszyć. NIE PODDAWAJ SIĘ I WALCZ O SWOJE SZCZĘŚCIE!!!Żal po stracie zostanie długo a może i na zawsze ale warto próbować dalej. Ja się o tym doskonale przekonałam. TRZYMAJ SIĘ I NIE PODDAWAJ!

Podobne pytania