Dopiero dziś odważyłam się to napisać na 40 tygodni.Niestety w poniedziałek stało się to czego najbardziej się bałam.Poroniłam ciąże w 6tc.Ciężko mi bardzo.Czuje taką przeszywającą pustkę,że ciężko mi nawet o tym pisać.Bóg dał nam już synka.Pragneliśmy z mężem drugiego dzieciątka.Niestety nie dane nam było.......Proszę o pomoc mamusie które straciły swoje iskierki.Proszę poradźcie mi czy długo trwa taki stan przygnębienia.Jak sobie z tym poradziłyście.Po jakim czasie byłyście w stanie pomyśleć że jeszcze chcecie spróbować ponownie zajść w ciąże?Dziś już wiem że mam niedoczynność tarczycy.Więc to mogło być przyczyną poronienia.Staram się być silna dla mojego synka.Ale gdy tylko sobie pomyśle że nie urodzę,nigdy nie przytulę,nie zobaczę Mojego Nienarodzonego Dzieciątka to łzy same napływają mi do oczu.Pomóżcie mi Proszę!!!!
Najlepsza odpowiedź!
Odpowiedzi
Ja poronilam w 21 tc i stalo sie to w kwietniu tego roku,wiem co czujesz i wiele z Nas bedzie wiedzialo.Znam to uczucie pustki i bol i uczucie niesprawiedliwosci i choc nie ma dnia zebym nie myslala o mojej aniolkowej coreczce juz nie czuje bolu.
Pamietam jak bylam w szpitalu (bo musieli mi wywolac porod)czulam podwojny bol,porodowy i cierpialam za niesprawiediwosc bo moj porod konczyl sie urodzeniem martwego plodu-mojej coreczki.Powiedzialam sobie nigdy wiecej,nigdy...
Po tych wszystkim czulam ogromna pustke,stracilam nagle sens zycia,nie mamy dzieci wiec moj J kupil mi pieska zebym miala co robic i tak nie myslala.
To po bardzo krotce moja historia...po miesiacu juz staralismy sie o nastepne,dostalismy zielone swiatlo od gina i ja dostalam obsesji na punkcie zajscia w ciaze.Dobrze ze udalo nam sie w sumie za 1 razem po stracie,bo nie wiem co by ze mna bylo.
Kochana wiem ze jest Ci bardzo ciezko,to dopiero pare dni...uwierz ze czas naprawde leczy rany i moze to okrutne ale mi tutaj kazdy mowil "matka natura jest madra i wie co robi" wiem ze ciezko tak teraz na to spojrzec,ale skoro stracilas to dzieciatko to cos bylo nie tak jak powinno.
Nie pisz ze nie dane Wam bylo,bo przeciez mozecie sie starac o nastepne,kiedy??? tylko wtedy jak juz bedziesz chciala i bedziesz gotowa,i zadna z Nas nie jest w stanie Ci powiedziec kiedy to bedzie choc z tego co widze i wiem po sobie ze decydujemy sie natychmiast ale jak juz pisalam to bardzo indywidualna sprawa.
Pozdrawiam serdecznie
Na pewno jest Ci ciezko i nie potrafie sobie wyobrazic Twojego bolu. Powiem Ci tylko tyle, ze niedlugo Twoje rany sie zagoja i bedziesz jeszcze miala drugie dziecko. Nie rezygnuj z tego, nie poddawaj sie. Jak dojdziesz do siebie, to znajdz dobrego ginekologa i przebadaj sie szczegolowo, aby wyeliminiwac wszelkie zagrozenia zdrowotne. Nie przemeczaj sie tez cwiczeniami silowymi i nie dzwigaj, bo to zawsze zagraza ciazy, nawet przeszkadza w zajsciu w ciaze.
Teraz zyj dla swojego synka i swojego mezczyny, ktorzy na pewno bardzo Cie kochaja i potrzebuja. Z czasem wszystko sie ulozy i bedziesz jeszcze szczesliwa mama. Pozdrawiam cieplo Operetka
Ciaze stracilam w 18. tc... dane mi bylo zobaczyc synka, nawet go pochowac.
Coz... zaraz po... chcialam od razu zajsc ponownie w ciaze, liczylam na to, ze w ten sposob usmierze swoj bol...
Lekarka, ktora prowadzila tamta ciaze, radzila mi odczekac pierwsza miesiaczke i probowac, jezeli tylko bede sie czula na silach (rowniez psychicznie).
W moim przypadku nie znaleziono przyczyny... Byla robiona autopsja, ale nic nie wykazala... Od lekarzy uslyszalam... "miala pani pecha"...
Pomimo, ze planowalam od razu zajsc ponownie w ciaze... troche czasu zajelo zanim rzeczywiscie bylam na to gotowa. 4 m-ce po zaczelismy probowac. 5 m-cy po... trzymalam pozytywny test w dloni. Dzis moja corcia ma 15 m-cy.
Moge Ci powiedziec, co mi pomoglo, w duzej mierze, dojsc jako tako do siebie... Od poczatku postanowilam nic w sobie nie dusic. Mowilam o tym, pisalam... plakalam, gdy mialam taka potrzebe... i powoli, powoli... bylam w stanie wrocic do zycia. Pamietam, ze jakos 3 m-ce po tym zdarzeniu... wstalam pewnego poranka... i swiecilo slonce... tzn. wczesniej rowniez... lecz dopiero tego dnia... ja to dojrzalam.
Mam podobne mysli, jak Ty, gdy pomysle o moim synku... ale z czasem, gdy o nim mysle... w moim sercu jest juz nie tylko bol...
W Twoim przypadku... dobrze, ze znasz przyczyne... Nastepnym razem bedziesz mogla starac sie jej zapobiec. Dobry lekarz, skrupulatna kontrola zdrowotna w ciazy... i masz ogromne szanse, aby w przyszlosci sie udalo! :***
We wrześniu urodziłam ślicznego, zdrowego synka :))
Tak że Kochana dużo siły Ci życzę i wiary w lepsze jutro. Wszystko na pewno się ułoży!!!