Odebraliśmy dziś Zuzę od babci, patrzymy, a ona jest obsypana jakimiś krostami :( Partner zadzwonił do znajomej lekarki, która od razu przez telefon stwierdziła że to ospa, bo niby u niej w przychodni miała dużo takich przypadków ostatnio... Nie wiem czy ze mną jest tylko coś nie tak, że nie ufam diagnozie postawionej przez telefon? ;/ Zuzka owszem, ma krostki przypominające syfy, są zaczerwienione też, ale ma je tylko na rękach i nogach, tam gdzie nie była zakryta ubraniem. Nie zauważyłam tez żeby się drapała, nie miała gorączki, ani żadnych innych objawów. Myślicie, że mogło ją coś po prostu pogryźć w czasie gdy była u babki? Czy jednak obstawiacie ospę? Boże czemu to wszystko jest takie skomplikowane, jutro mamy zabrać Hanię do domu, a tu chore dziecko, nie mam już siły ;(
PS Na zdjęciu dokładnie nie widać, w rzeczywistości te krostki są bardzo zaczerwienione i takie wypukłe...
Odpowiedzi
Dokładnie - ospa bardzo swędzi.