Nauczyciele, których nigdy nie zapomnę :
W podstawówce facet od Techniki. Uczył fenomenalnie swojego przedmiotu. Uczył mnie w klasach 4-6 ale wcale się nie przejmował, że ma do czynienia z 10-12 latkami. Pamiętam jak opowiadał o różnych przypadkach śmierci z głupoty - typu suszenie włosów w wannie ( BHP w życiu :D ) Do tego uczył nas perfekcji, dokładności i schludności w wykonywanych przez nas pracach. Do dziś dbam o to, jak oddaję jakieś dokumenty do urzędów i źle się czuję jak róg mi się zagnie lub jakaś plamka pojawi na papierze, które mam oddać drugiej osobie.
W gimnazjum miałam świetnego nauczyciela od plastyki ( wczoraj Go spotkałam i gadaliśmy pół godziny!:DD). Facet obecnie jest przed 70tką i był typowym nauczycielem dawnych lat. Szacunek to u Niego podstawa. Nie uczył nas bazgrania, nie faworyzował szczególnie utalentowanych, każdego mierzył miarą jego możliwości, co bardzo ceniliśmy. Dla mnie równie dobrze mógłby być nauczycielem historii, bo historię sztuki wykładał tak, ze największy debil i łobuz z klasy siedział zasłuchany.
Do tego Pani Wądołowska od matematyki- Dzięki tej Pani wiem, że matematyka może być niestraszna nawet dla humanisty. Srałam w gacie przed wejściem do klasy, potrafiła zabić spojrzeniem, ale matematyki nikt tak nie nauczył jak ona. Wyszłam od niej z 4ką i ta ocena biła na łeb na szyję nie jedną 5kę i 6kę na świadectwie .:)
Pani Cyra-Szczurowska wychowawczyni w gimnazjum- polonistka. Jako nauczycielka języka polskiego- przeciętna, ale jako człowiek - anioł. Była bardzo życiowa i spoglądała na ludzi w taki ciepły sposób, że nie było szans, żeby ktoś jej nie lubił. Przejmowała się nami jako wychowankami, bardzo bardzo! Czuła się odpowiedzialna za to kogo wypuści za mury naszej szkoły. Wyprowadziła na prostą drogę, jednego ćpuna z naszej klasy. W rozwiązywaniu konfliktów- niezawodna. Uczyła tego, żeby zawsze stawiać się na cudzym miejscu i żeby pamiętać przy tym, że trzeba byłoby ubrać cudze buty i przejść nimi tę samą drogę co Pan X, żeby móc Go oceniać.
Liceum- Pani Krawczyk- polonistka i filozofka ! Nauczyciel GENIALNY. To dzięki tej babeczce zdałam maturę na 100% ustną i 92% rozszerzenie pisemnej. Powtarzała, że w dzisiejszych czasach cennym jest, aby dopasować się do sytuacji i społeczeństwa które nas otacza, ale żeby nigdy nie zapomnieć swojej oryginalnej wersji- a na tę wersję zasługują tylko bliscy naszemu sercu. Nie wiem jak to robiła, ale każdy, dosłownie każdy ją szanował. Niezależnie czy ten "ktoś" ją lubił czy nie. A lubić było ją momentami ciężko :)
Miałaś szczęście Honiu, ze spotkałaś takich wyjątkowych i mądrych ludzi na swojej drodze.
W podstawówce facet od Techniki. Uczył fenomenalnie swojego przedmiotu. Uczył mnie w klasach 4-6 ale wcale się nie przejmował, że ma do czynienia z 10-12 latkami. Pamiętam jak opowiadał o różnych przypadkach śmierci z głupoty - typu suszenie włosów w wannie ( BHP w życiu :D ) Do tego uczył nas perfekcji, dokładności i schludności w wykonywanych przez nas pracach. Do dziś dbam o to, jak oddaję jakieś dokumenty do urzędów i źle się czuję jak róg mi się zagnie lub jakaś plamka pojawi na papierze, które mam oddać drugiej osobie.
W gimnazjum miałam świetnego nauczyciela od plastyki ( wczoraj Go spotkałam i gadaliśmy pół godziny!:DD). Facet obecnie jest przed 70tką i był typowym nauczycielem dawnych lat. Szacunek to u Niego podstawa. Nie uczył nas bazgrania, nie faworyzował szczególnie utalentowanych, każdego mierzył miarą jego możliwości, co bardzo ceniliśmy. Dla mnie równie dobrze mógłby być nauczycielem historii, bo historię sztuki wykładał tak, ze największy debil i łobuz z klasy siedział zasłuchany.
Do tego Pani Wądołowska od matematyki- Dzięki tej Pani wiem, że matematyka może być niestraszna nawet dla humanisty. Srałam w gacie przed wejściem do klasy, potrafiła zabić spojrzeniem, ale matematyki nikt tak nie nauczył jak ona. Wyszłam od niej z 4ką i ta ocena biła na łeb na szyję nie jedną 5kę i 6kę na świadectwie .:)
Pani Cyra-Szczurowska wychowawczyni w gimnazjum- polonistka. Jako nauczycielka języka polskiego- przeciętna, ale jako człowiek - anioł. Była bardzo życiowa i spoglądała na ludzi w taki ciepły sposób, że nie było szans, żeby ktoś jej nie lubił. Przejmowała się nami jako wychowankami, bardzo bardzo! Czuła się odpowiedzialna za to kogo wypuści za mury naszej szkoły. Wyprowadziła na prostą drogę, jednego ćpuna z naszej klasy. W rozwiązywaniu konfliktów- niezawodna. Uczyła tego, żeby zawsze stawiać się na cudzym miejscu i żeby pamiętać przy tym, że trzeba byłoby ubrać cudze buty i przejść nimi tę samą drogę co Pan X, żeby móc Go oceniać.
Liceum- Pani Krawczyk- polonistka i filozofka ! Nauczyciel GENIALNY. To dzięki tej babeczce zdałam maturę na 100% ustną i 92% rozszerzenie pisemnej. Powtarzała, że w dzisiejszych czasach cennym jest, aby dopasować się do sytuacji i społeczeństwa które nas otacza, ale żeby nigdy nie zapomnieć swojej oryginalnej wersji- a na tę wersję zasługują tylko bliscy naszemu sercu. Nie wiem jak to robiła, ale każdy, dosłownie każdy ją szanował. Niezależnie czy ten "ktoś" ją lubił czy nie. A lubić było ją momentami ciężko :)