Facet, który boi sie krwi? Może właśnie poród pomoże mu pozbyć się tej fobii.
Chodzi o męża,który sam od siebie chce być przy porodzie,a bardzo boi się krwi,strzykawek,zastrzyków?
Gdy widzi,że oglądam pobieranie krwi w telewizji,albo jakieś operacje to krzyczy,że mam to przełączyć,bo on nie może na to patrzeć.
Nie mogę mu nawet opowiedzieć o swoich badaniach,że np.mam siniaka po igle.
A on chce być przy porodzie... :/
Ostatnio czytałam artykuł wypowiadających się mężczyzn,że po przebytym porodzie rodzinnym brzydzą się swych kobiet. I mam mętlik w głowie,co zrobić... bo chciałabym żeby był ze mną,ale nie chcę aby miał jakiś uraz do mnie i do dziecka...
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
Mój mąż był przy porodzie. Całe 18h - odkąd odeszły mi wody, do samego końca. Dzielnie się trzymał. Nie przeciął tylko pępowiny, bo się bał, że coś uszkodzi :P Widział wszystko... Mimo że kazałam stanąć mu z tyłu by mnie "tam" nie widział, to nie posłuchał, stał z przodu, widział jak mała wychodzi na świat, jak mnie później szyją... Obawiałam się niesamowicie naszego życia seksualnego po tym co widział...
Jednak przyjechałam do domu... I nie mógł wytrzymać, strasznie żal mu było, że jeszcze nie możemy się kochać. Kochaliśmy się pierwszy raz 5 tyg po porodzie, i było cudownie. A pożąda mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Zapytany czy go nie obrzydzam po tym co widział, powiedział, żebym puknęła się w łeb, bo po tym co widział to stałam się dla niego jeszcze bardziej kobieca, dojrzalsza, tym samym bardziej seksowna... :)
A jego wsparcie przy porodzie - nieocenione, nie dałabym sobie bez niego rady!!!
moj byl przy porodzie:)
Mój ma to samo, a był przy porodzie i jakoś mu minęło ;)
..brzydza ?? zalosne...
Nie czytaj i nie sluchaj takich glupot. Moj niby tez sie boi.. ale kto to widzial ... Facet powinnien byc naszym oparciem w ciezkich chwilach.. To ma byc macho, a nie jakis tam wypierdek :P Nie sprzeciwiaj sie - pozwol .. moze tak jak dziewczyny pisza, zapomni o swoich lekach :) Moj maz stanowczo zadeklarowal mi,ze bedzie ze mna rodzil :-) a co najlepsze, przetnie pepowine.. takze zabieram ze soba sole trzezwiace i oczekuje tego pieknego dnia :)
mój ma to samo ze strzykawkami itd, a był przy porodzie i spisał się na medal ;))))
mój mąż z własnej woli był ze mną przy porodzie, szczerze myslałam, że nie da rady nie wierzyłam troszke w niego, ale był naprawdę dzielny, pomagał mi, przeciął pępowinę, porobił zdjęcia, pośmiał się z położnymi i musiał wracać do pracy jakby nigdy nic:) najlepiej gdy połozna kazała mu pomóc mi dociskać głowę, w sensie, że do klatki, a ten mnie łapał za czoło i do oparcia przycisnął hehehe
gdy rodziłam połozna opowiadała nam historię, w sumie mężowi, ja się starałam słuchać:) że kiedyś im facet przy porodzie zemdlał, tak że rąbnął głową o szafke i go na chirurgie musieli zabrać:)