Scena z dzisiaj. Moje dziecko bierze mala torbe z klockami i rozrzuca je po calym pokoju. Rzuca nimi we wszystko, telewizor, sciany, okna. Karze posprzatac zabawki, ale w tym momencie Pola zaczyna krzyczec NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!' Krzyk jest mega glosny, histeryczny. Kiedy prosze ponownie zaczyna sie rzucac po podlodze, krzyczec jeszcze glosniej, turlac sie i zanosic. Wysylam ja za ten incydent na 10min do pokoju, poniewaz nie chce isc sama, zaciagam ja tam i sadzam na lozku. Wyje, krzyczy, drze sie, zanosi i wymiotuje na dywan (w nerwach zawsze wymiotuje), ja nie ulegam. Odsiaduje swoje 10min, przeprasza mnie i zaprowadzam ja znowu do pokoju. Pola znowu przeprasza, ale mnie nie o przeprosiny chodzi tylko o posprzatanie klockow. Znowu zaczyna sie scena, bo nie chce sprzatac, znowu sie drze, znowu rzuca jak ryba wyjeta z wody. Wszystko lacznie trwa 2h. Po czym dziecko czolga sie w moja strone, zaryczane i mowi: "nie posprzatam, nie dam rady, jestem zmeczona". Usnela na dywanie.
Nie ulegne, klocki zostaja do jutra. Wstanie, od nowa zaczniemy temat. Przez swoje zachowanie nie byla na placu zabaw, wolala plakac przy klockach.
Jak radzicie sobie z takimi zachowaniami u dzieci?
2014-05-14 20:51
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!