Odpowiedzi
Nie masz co sie stresowac, nie jkest tak strasznie jak by sie wydawalo :)
Ja szlam od razu na oksy.Podlaczyli mnie o 12 do 14 nic sie nie dzialo,po 14 zaczely sie jakies tam skurcze,o 15 pielegniarka powiedziala mi,ze raczej nic z tego,15.30 mialam ochote juz sie zabic bo skurcze zaczely byc okropne,pielegniarka powiedziala,ze raczej nic z tego bo rozwarcie na jeden palec,15 pozniej przebijali mi pecherz plodowy bo juz wylam z bolu.Tak wiec porod zaczal sie o 15.45,od tego momentu wszystko dzialo sie juz szybko.Najpierw skakalam na pilce do mniej wiecej 17 (caly czas podlaczona do oksy),potem mnie polozyli do lozka na kolejna porcje i o 18 zaczal sie koszmar,maz wlozyl mnie do wanny,a ja plakalam i blagalam zeby mnie wywalil przez okno, albo wyjal dziecko bo sama skocze (??!) o 18.30 wyjeli mnie z tej wanny (ktora najgorzej wspominam)podlaczyli mnie do glupiego jasia (rodzaj znieczulacza oglupiacza) o 18.45 zaczelam przec pomimo tego,ze nie bylo pelnego rozwarcia,o 19.15 tzn zaledwie po 4 seriach parcia dziecko pojawilo sie na swiecie.
Poiwiem ci tak brzmi gorzej niz jest w rzeczywistosci :) Z perspektywy czasu zapomnialam o tym bolu :) Zycze ci rownie szybkiego porodu jakim byl moj :)