Oj mycha nie martw sie ;) Jezcze wiele walentynek spedzicie razem:) Co do zebow to hmmm...Ja mam 1 do rwania i 2 do robienia. Musze sie kiedys wybrac.
Nie, nic zlego sie nie dzieje, po prostu spedzilam walentynki samotnie. Nie bylo sensu jechac do meza, bo w piatek jade do lekarza, a nie ma sensu sie przemeczac podrozami. On z kolei nie przyjechal, bo sniezyce, a do pracy rano trzeba isc dnia nastepnego. Staralam sie o tym nie myslec, ale jakos i tak od weekendu mnie chandra trzyma. Zajelam sie za to praca i romantycznie spedzilam wieczor nad wynikami badan. Coz, ostatni dzwonek na to :).
Dzisiaj bylam u dentysy. Nie jest zle, jak na 2 lata nieodwiedzania. 1 plomba wypadnieta byla (o czym wiedzialam) juz jest naprawiona. Jeszcze jedna mala wizyta i wszystko bedzie ponaprawiane. Ech, dobrze, ze sie zmotywowalam. No i ciesze sie, ze dramatu nie ma. Wszystkie ubytki spowodowane sa stresem, czyli moim zbyt mocnym zaciskaniem zebow. Czasem nawet zgrzytam przez sen. Mysle o zafundowaniu sobie szyny na zeby. Ciekawe czy da sie w tym spac :)