Wczoraj w koncu uswiadomimlam wieksza czesc rodzinki, ze ulegnie ona powiekszeniu. Moja krotka przemowa zostala przyjeta oklaskami. A potem oczywiscie milion pytan o plec, imie i takie tam. No i obiecywanie o pomocy. My podchodzimy do wszystkiego spokojnie i staramy sie cieszyc kazdym dniem ciazy. Jednoczesnie przygotowac siebie, nasz zwiazek, cale nasze zycie do zmiany jaka nastapi. A zmiany beda duze.
Dzisiaj jade do lekarza. Niestety, w dwie strony pociagiem, wsrod kaszlacych i kichajacych. Ja czuje sie dobrze, ale mam nadzieje, ze nic nie zlapie.
Jest jeszcze info od promotorki - obrona najprawdopodobniej po porodzie. Szczerze? Mi to lotto, za dlugo juz sie tym wszystkim stresowalam.