Dzisiaj rano obudziłam się z takim bólem w okolicy nerki, że ledwo wywlokłam się z łózka. Teraz też zamiast chodzić to prawie się czołgam. Na szczęście miałam dzisiaj wizytę u gina. Oczywiście mała naciska na jakiś nerw, przyjemna rwa kulszowa się odzywa, bo macica już do rozmiarów giganta urosła i uciska na wszystko co możliwe. Mała już nie jest taka mała, anektuje sobie dość sporo miejsca. Na szczęście nic nie wskazuje na to, że będzie chciała wyjść wcześniej, także na razie oprócz bólu nogi i niemożności chodzenia nic mi nie dolega. Za to zmienił mi się termin porodu. Okazało się, że pani doktor co nieco mi dodała i jak dzisiaj policzyła jeszcze raz, to nagle zamiast 16 okazało się, że urodzę 9 grudnia . Także gdzieś zniknął mi tydzień czasu. No i oczywiście okazało się przez to, że ten tydzień zwolnienia, którym uraczyła mnie pani doktor będzie prawdopodobnie ostatnim tygodniem przed macierzyńskim. Każde następne wypisane przez gina będzie się już liczyło jako macierzyński, więc albo coś wykombinuję, albo przyjdzie mi iść na przedwczesny macierzyński. Polityka prorodzinna... zabrać kobiecie dwa tygodnie z dzieckiem. No ale jakoś sobie poradzę. Jeszcze się taki nie narodził, co by mi zaszkodził :) Kurczę, jak pomyślę, że nagle zabrano mi tydzień, to aż mnie ciarki przechodzą.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Niby powinnam się cieszyć, niby powinnam być wdzięczna, a jakoś nie jestem. Strach przed porodem też zwiększył mi się o tydzień, nagle przybrał rozmiaryu bestii i zaczął przypominać objawy paniki i histerii. Nie mam upranych ubranek, nie mam spakowanej torby, nie mam łóżeczka ani mebli, za to mam całe pokłady strachu. Na dodatek moja mama stwierdziła, że u nas w rodzinie dziewczynki rodzą się zawsze przed terminem, więc tak naprawdę właściwie mogę się spodziewać lada dzień. I jak ja to wszystko ogarnę...?
No ale jak już napisałam, jakoś to będzie.
Nie będzie tak źle...Mi ostatnio jak byłam w szpitalu kazali w każdej chwili spodziewać się porodu(choć termin mam na 15.12)bo szyjka już króciutka,czop odszedł,trochę wód odpłyneło...Też się bardzo denerwuje,zwłaszcza po tym na co się w szpitalu napatrzyłam,ale i strasznie się cieszę...Tylko żeby z małym było wszystko dobrze,bo to jednak przed terminem według lekarzy nastąpi...
A za pakowanie torby to może lepiej czas się zabrać,bezpieczniej jest jak czeka sobie już spakowana spokojnie w kącie...
Dobrze będzie!Powodzenia!
Hej :) No to widzę że rodzimy podobnie, chociaż ja chyba jednak kilka dni później się postaram ;)
Oj mnie też dopadł strach przed porodem- bo czeka się kurcze na ten grudzień tyle miesięcy, a on już łajdak jeden lada dzień się zacznie!! Przygotowałaś już ubranka i torbę? Ja jeszcze nie.. i bardzo się boję żeby zdążyć ze wszystkim..
No ale jakoś to będzie. Tak jest. Jakoś MUSI być przecież :)
Pozdrawiam ciepło