Minie, ja sie dwa miesiace meczylam z bolami miednicy. Teraz albo juz sie rozpadlam ile sie dalo, albo przyzwyczailam, bo prawie nie boli :). Najgorzej bylo po wstaniu z siedzenia, albo spania (ledwo w nocy do kibelka sie podnosilam). A teraz? Dzisiaj mam termin a Mlodego ani widu ani slychu (troche czuju;))
Wcześniej udawało mi się przechodzić ciąże bezproblemo, cieszyłam się z takiego lekkiego stanu. Ale jak widać równowaga w przyrodzie musi być zachowana, więc jest. Od dwóch dni boli mnie kręgosłup i pachwiny... Bardzo dają mi się we znaki. Ciężko mi się chodzi, szczególnie po schodach, siedzenie, leżenie w różnych pozycjach daje ulgę tylko na chwilkę. 8 sierpnia idę na wizytę, pewnie usłyszę, że to normalne, że ciało przygotowuje się do porodu. Ot i wszystko. Im większy brzusio, im więcej dolegliwości, tym częściej zastanawiam się jak sobie kiedyś kobiety radziły? Pracowały w polu, na targach, rodziły i wracały prawie od razu do pracy. A te w jaskiniach? I jak sobie tak myślę, o braku znieczulenia, brak opieki lekarskiej, ew opieka akuszerek itp, naturalne porody... Czyli jest proces naturalny, kobiety rodziły i rodzić będą. Dlatego głowa do góry, uśmiech na twarzy i... zmiana pozycji :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Atoka to można się do tego przyzwyczaić? Trochę mnie przeraża myśl. że jeszcze te dwa miesiące miałabym być taka obolała. Trochę pomaga mi joga, ale nie na długo.