Eh.. dziewczyny!!! Musze sie z Wami podzielic fantastycznym odkryciem :-)) Tylko blagam, nie krzyczcie od razu, ze wyrodna ze mna matka, hetera jakas, czy jak mawia moja babcia "wydra".. Ale od poczatku.. Jak niektore z Was wiedza, moj Michal jest kardiologiem. I w zwiazku z tym dwa razy w roku jezdzi na zjazdy kardiologow zabiegowych- europejskie w Europie i swiatowe gdzies na swiecie.. W tym roku zjazd taki odbywal sie w Paryzu i Mis moj postanowil mnie ze soba zabrac.. wymyslil sobie, ze pojedziemy sami bez Tomka, ktory to zostanie w tym czasie z niania, a my spedzimy sobie, pierwszy raz od czasu porodu 4 dni tylko we dwoje.. Normalnie brzmialoby cudownie.. ale nie dla mnie.. Jak to? ON kaze mi jechac gdzies, bez mojego Tomunia cudownego, mam go zostawic tak samego, a przeciez on bedzie tesknic, nie mowiac juz o tym, ze ja nie bede w stanie spedzic wyluzowana psychicznie nawet kilku godzin bez niego!! O co to to nie!!! Jak zwykle w takich sytuacjach zaczelam wydzwaniac do znajomych psychologow dzieciecych co oni o tym sadza. Dowiedzialam sie, ze musze czekac az, maly zacznie "pokazywac paluszkiem" cos tam, bo to bedzie oznaczalo, ze odpowiednie zwoje wytworzyly mu sie w mozdzku odpowiadajace za zdolnosci rozumienia, ze jesli czegos nie widac, to nie znaczy, ze nie istnieje i takie tam.. Czekalam na ten 'paluszek', ale doczekac sie nie moglam.. Michal i tak kupil mi bilet, a co do Tomka, jako, ze on nie ma miejsca w samolocie moglisby decydowac do ostatniego momentu- czy go zabrac czy jednak pojechac sami.. Z dusza na ramieniu zdecydowalam, ze pojedziemi sami.. W poniedzialek rano wyjazd, z Tomkiem sie zegnalam jakbym go juz nigdy miala nie zobaczyc, niania co prawda obiecywala, ze bedzie wszystko dobrze (niania z nami mieszka, wiec Maly jest z nia bardzo zzyty), ale i tak wylalam morze lez i wlasciwie do konca dnia myslalam ciagle o tym co teraz robi moje dziecko.. Az do wtorku.. Obudzilam sie rano.. spojrzalam na zegarek... O k....!!! 10.30!!! Kiedy ja ostatnio spalam do 10.30?? Dzisiaj wydaje mi sie, ze nigdy, ale to naprawde zdarzalo sie, tyle, ze jakies 10 miesiecy temu, czyli zanim Tomek przyszedl na swiat :)) Zadzwonilam do Ani, zapytac jak tam u nich, ona mi na to, ze wszystko super, Tomek szczesliwy, smieje sie jak zawsze.. i zaczelo sie... 3 dni ogromnego relaksu!!!! Chodzilismy sobie z Michalem po Paryzu, a to usiedlismy na kieliszek wina, a to zjedlismy jakis obiad, potem male zakupy, znowu kieliszek wina, kolacja... Boze jak bylo cudownie, tak nie spieszyc sie, nie miec planu, paletac sie bez celu, a to tu, a to tam!! Nie zwiedzilismy nic, poza wjazdem na wieze Eiffle, gdzie bylismy juz wczesniej oboje, ale jako, ze wyjazd odbywal sie pod znakiem "poprawy relacji malzenskich" wypadalo sobie powiedziec "kocham Cie" majac takie widoki... Tesknilam za Tomkiem, ale poza wybuchem placzu pierwszego dnia, nie histeryzowalam, skupialismy sie glownie na sobie i naszym zwiazku.. Do tej pory nie ruszylam sie nigdzie bez Malego na dluzej, bylam z nim na wakacjach, bylo fantastycznie, ale jednak inaczej, bo plan dnia podyktowany byl jego drzemkami, porami karmienia, kupami, goraczkami itp.. A teraz ZERO OGRANICZEN!! Tylko JA i MICHAL i nasze wzajemnie robienie sobie przyjemnosci!! Nie bylo zbyt rozowo miedzy nami przed wyjazdem, ale wrocilismy zakochani w sobie na nowo jak małolaci!!! Nieslychane, ale naprawde bylo warto.. I to bzdura, ze nie potrafie wypoczywac bez Syneczka- potrafie- musialam dac sobie tylko szanse :) A Tomek.. Nawet nie zauwazyl, ze mnie nie bylo!! Niania Ania stwierdzila, ze to cyganskie dziecko i wszystko mu jedno kto, byle ktos byl.. Swietnie sie bawil, cieszyl jak zawsze, a ja wrocilam steskniona jak diabli, wyprzytulalam go za wszystkie czasy i przywiozlam duzo nowych ubranek prosto z Paris :)) KONKLUZJA-- Dziewczyny jak jestescie zmeczone rutyna dnia codziennego, a macie mozliwosc wyjechania sobie gdzies z mezem tylko we dwoje, chocby do domku letniskowego niedaleko domu- niewazne jest miejsce, tylko sam fakt takiej sytuacji- zrobcie to!!! Nie wmawiajcie sobie, nie bedzie potrafily zostawic dziecka, bo to nieprawda!! Zlapanie takie oddechu daje poteznego kopa energetycznego naprawde na dlugi czas.. A z mezem zawsze warto pobyc troche tylko we dwoje- jemu tez sie cos od zycia nalezy :)) a jak widzicie, dziecko sobie poradzi i prawdopodobnie (nie chce generalizowac) nie bedzie cierpialo- a niania, babcia, ciocia czy ktokolwiek inny naprawde zrobia wszystko, zeby bylo mu jak najlepiej :-))) Korzystajcie z zycia dziewczyny, bo mamy je tylko jedno i naprawde warto - nie tylko dla siebie, ale rowniez dla dziecka, meza i calego swiata, ktory musi na co dzien znosic nasze humory!!! CALUJE!
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 16 z 16.
Ja jak narazie conajmniej raz w tygodniu, a czasami nawet 3-4 razy tez nabieram sil, ale niestety sama, jezdzac na rowerze, bo wtedy maz zostaje z malymi, w zamian w inny dzien on jedzie na rybki :) Wiadome kazdemu nalezy sie odpoczynek od domu ;)
Ale tez marzy mi sie kilka dni sam na sam i spokoj od naszych malych laseczek ;) planujemy sie wybrac nad jeziorko do domku letniskowego na jakies 3dni, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.. :)
Zazdroszcze wyjazdu i nowej-starej milosci ;) pozdrawiam :)
Zazdroszczę!!! Po pierwsze to ja bym nie potrafiła zostawić Miśka na kilka dni-może to przyjdzie z czasem, mały ma dopiero 8 miesięcy. Po drugie w moim związku też nie bywa ostatnio najlepiej. A po trzecie mój mąż oświadczył mi sie właśnie pod wierzą Eiffle'a w Sylwestra o północy :) Mamy z Paryża piękne wspomnienia :)
Chętnie bym tam wróciła choć na chwilkę :)