gratulacje i zdrowka :)
No i już mam swój Skarb przy sobie...
Poród
W niedzielę 27 maja o godz. 23.00 niczym jak w filmie odeszły mi wody oczywiście nie wszystko na raz ;). Pojechaliśmy do szpitala, gdzie się okazało, że mój lekarz prowadzący ma dyżur. Kazali się przebrać, przeprowadzili wywiad i pojechaliśmy na salę przedporodową. Lekarz mnie zbadał, ale jeszcze nic się nie działo więc podpiął mnie pod ktg a ja miałam spać (taa..."jasne"pomyślałam) i alarmować w razie czego. Powiedział, że może około południa urodzę a była 1 w nocy więc zadzwoniłam do męża, który czekał na korytarzu, aby pojechał do domu i przyjechał rano. Po godz. 2 zaczęły się bardzo delikatne skurcze. Po godz. 3 były już coraz mocniejsze-krzyżowe a ja jak czułam, że się zbliżają to coś mi się robiło...Skurcze coraz mocniejsze a ja myślę- muszę być twarda, nie będę jeszcze dzwonić po lekarza...zaczekam. No, ale w końcu przyszedł tak mocny, że łzy mi leciały po policzku i w końcu zadzwoniłam. Przyszła położna a ja do niej, żeby mi dała coś przeciwbólowego, bo nie wytrzymam a ta do mnie z tekstem "Dziecko to dopiero początek, to się dopiero zaczyna" a ja do niej, że ja już nie mogę wytrzymać więc wzięła mnie aby mnie zbadać a tu już pełne rozwarcie. "Będziemy rodzić" powiedziała i zabrała mnie na salę porodową. Zjawił się mój lekarz, podpiął ktg i się zaczęło na dobre...Sam poród trwał bardzo szybko i jak to lekarz powiedział "mistrzostwo świata, niesamowite- jest Pani stworzona do porodów" ;). O godz. 4.05 usłyszałam piękny płacz mojej córeczki a uczucia kiedy mi ją położyli na piersiach nie zapomnę do końca życia. Nagle zapomniałam o całym bólu, wszystko minęło :). Po dwóch godz. zawieźli mnie na salę matek i przywieźli Małą do mnie :).
Po trzech dniach miałyśmy wyjść, ale okazało się, ża Mała ma żółtaczkę :(. W sobotę okazało się, że ma jakąś bakterię w moczu i musiała dostawać antybiotyk :(. Po 10 dniach dopiero wyszłyśmy ze szpitala a za 2 tyg. musimy zgłośić się do poradni.
Mało tego Madzia nie załapała piersi :( więc jest na sztucznym mleku nad czym bardzo ubolewam :(.
Kocham ten mój Skarb najbardziej na świecie :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
gratulacje :)
Gratuluje bardzo szybki poród mi tez najpierw odeszły wody i nie było zadnego rozwarcia a urodziłam dopiero po 8 godzinach naprawde stworzona do rodzenia jestes ha ha
Gratuluje:) a jesli masz choc troszke mleczka w piersiach to prykladaj jeszcze malutka moze zalapie!! serio moja kolezanka 2 tygodnie tez byla po porodzie w szpitalu i karmila butla w domku zaraz na spokojnie przed butla ja przykladala do cycusia i coreczka zalapala i dzis karmi juz rok tylko cycusiem!!:)
Serdeczne gratulacje
gwiazdka21 - leżąc tam nie wydawało mi się, ze jestem stworzona do porodu ;), wręcz przeciwnie mówiłam, że nie dam rady a lekarz do mnie, że jak pracuje 20 lat to żadna nie powiedziała, że da radę... więc następnym razem tak mu powiem :D:D
kariisss18- próbowałam tak, że aż mi krew leciała z piersi i płakałam razem z nią :(
Gratulacje Kochana! To super że tak szyblo i sprawnie się uwinęłaś, tylko pozazdrościć! U mnie zaczęło się podobnie, z tym że rozwarcie miałam prawie żadne - 2 cm po 24 godzinach od odejścia wód.
Nie przejmuj się karmienie mm też ma swoje dobre strony. A ciekawa jestem czy próbowałaś przez kapturki karmić? Bo mnie to uratowało karmienie piersią, moja Ania nie mogła złapać normalnie cycka a przez kapturki ssała jak marzenie. To naprawdę super wynalazek, dziecko ssie jak przez butelkę bo ta końcówka jest taka sama więc nie ma problemu złapać. No i piersi nie bolą.
zajczyk- kapturki też próbowałam. Położne mi ją dostawiały w każdy możliwy sposób i nic :(. No, ale na mm jest spokojniutka, ładnie śpi więcnie ma te złego... ;)
nawet Ci nie pogralulowalam ehh obowiązki mam tak więc spóznione ale szczere gratulacje,tez lezalam 11 dni w szpitalu....masakrabuziaczki