kochane dzisaj mija dokladnie miesiac od urodzenia naszej cory lenki. nie pisalam wczesniej bo moje zycie zmienilo sie strasznie. zaczne od poczatku jak wczesniej wam pisalam moja mamuska byla w hospicjum i razem z nami czekala na wnuczke. moj porod przebiegl bardzo szybko i sprawnie jak na 1dzidziusia
- o 7.00dostalam kroplowke
-8.59 pierwszy skurcz i tak co 3 minuty
-9.30 ordynator przebil mi wody
-10.20 przyjechal moj maz i skurcze co 2 minuty bol straszny plecy chcialo mi rozerwac czulam jakby ktos wbijal mi noze w plecy i nimi wiercil mi dziury.
-kolo 10.45 czuje jak mnie siuska pieze i mam ochote za przeproszeniem wysrac odbyt. maz wola polozna klade sie na fotel i co....informcja od poloznej ze zaczelam rodzic. wystarczylo ze try razy parlam i mala o 11.15przyszla na swiat. jak wyszlismy ze szpitala po 2tyg.pojechalam mamusce pokazac bobofruta....byla wielka radosc...a jutro....ja lenka i maz zegnamy mame....teraz jest aniolem ktory bedzie sie nami opiekowac z gory tak jak i tato:( a tak bardzo chciala bawic niunie:(
Odpowiedzi
Bardzo przykro mi z powodu mamy. Trzymaj się
wspaniale,że chociaż mama zdążyła poznać wnusię...
Życzę wytrwałości i wsparcia:*
córuni gratuluję i porodu sprawnego :) czekamy na zdjęcia.
Bardzo przykro mi z powodu mamy. Trzymaj się