Dzisiaj w nocy śnił mi się mój dziadek który zmarł trochę ponad 3 lata temu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt ze od jego śmierci nigdy mi się nie śnił.
To było tak
We śnie widziałam cała moja rodzinkę. Mame, Tate, Brata, Babcie, mojego K i... Waśkę ( tak na niego mówiliśmy). Mnie już zabierano na porodówkę. Nagle Waśka do mnie podchodzi i jakby chciał mi coś powiedzieć a nie mógł. Starał się , próbował ale nie mógł z siebie wydać żadnego dźwięku. W końcu machnął ręką, pogłaskał mnie po twarzy i się odwrócił z stronę mojej familii
w tym momencie się obudziłam. Miałam taką gęsią skórę i byłam wprost przerażona. Generalnie na jutro/ pojutrze mam termin porodu a tu takie akcje... brrrrr...
Ubłagałam mojego K żebyśmy pojechali na cmentarz. Kupiliśmy pięknego znicza i postawiłam go na grobie dziadka. Powiedziałam mu, żeby mnie nie straszył tylko mi pomógł bo może niedługo jego prawnuczek będzie z nami i żeby mi dał silę na poród. Jak za bardzo wierząca nie jestem tak odmówiłam zdrowaśkę i zrobiło mi się tak lekko na duszy
miałyście kiedyś takie przeżycia??
I Czy dziadek chciał mi dać jakiś znak??
Nie wiem co o tym myśleć... dalej mnie dreszcze przechodzą jak o tym wspomnę
Odpowiedzi
Poród miałam masakryczny, mały urodził się kleszczowo, ja miałam pęknięcia drugiego stopnia i mało im nie zeszłam, miałam przetaczaną krew itp. Ale dzięki Bogu i ja i synek wyszliśmy z tego cało. A Jasiek po kleszczach nie ma ani śladu, ani na ciele ani w rozwoju. Także może w tym coś było :)
Mam nadzieję, że Cię nie nastraszyłam tym porodem :/ ;)
Wszystko będzie dobrze, trzymam kciuki za Ciebie i maleństwo :)
Też mysle,ze dobrze zrobilas jadąc do dziadka :)