Historia z weekendu. Moja siostra jest pojebana jak niewiele, rozumiem zaszła w młodym wieku w ciążę (miała 18 lat jak urodziła), ale ja byłam w podobnej sytuacji i się zmieniłam, a ona nie. Dodam, że ojciec dziecka jest od niej o 20 lat starszy ( ma 38 lat !!!), a ona spotykała się z nim tylko na złość rodzicom... NA dodatek jej facet ma syna, który jest tylko o rok młodszy od niej. Jak zaszła w ciążę były plany, wspólne mieszkanko i.t.p., ale jakoś po porodzie plany zmieszały się z gównem. Przestał przychodzić, unikał telefonów. Ona się wkurzyła i do niego poszła, drzwi odbiera młoda kobitka, niewiele starsza od Darii. Miał drugą! Jebany playboy. Zerwali. Obecnie siostra mieszka z rodzicami i zachowuje się jak bezdzietna. Tylko im córkę podrzuca a sama na imprezę. Moja mama się wkurzyła i mówi żeby się uspokoiła, że teraz jest matką i powinna spełniać się w tej roli. Powiedziała że raz na jakiś czas może się zajmować Natalką ale bez przesady. Ok. Piątek, prosi mamę żeby zaopiekowała się małą. Mama się zgadza. Wraco koło 3 do domu, śpi do 12, nocne dyżury pełni mama. Wstaje o 12 kąpiel i.t.p. Wieczór, sobota,a co się robi w sobotę? No jak to co, imprezuje, no więc siostra prosi mamę o opiekę nad małą, a mama się wkurwiła i powiedziała że nie. No więc co robi Daria? Dzwoni do brata, ale że on wychodzi gdzieś z rodziną, to dzwoni do mnie. Zgadzam się, to była gdzieś tak 17, przyprowadza małą i mówi że około 20 będzie. No i tak siedzę z małą, godzina 20, Darii nie ma, 21, jej nie ma, 22 jej nie ma. Ciągle dzwonię, ale nie odbiera. No więc wykąpałam dzieci, jej córki nie. Tomek poszedł spać, Domi położyłam spać w moim łóżku, na wypadek gdyby Natalkę trzeba było ją położyć spać. Godzina 23, 24 Darii nie ma. Dobra kąpie Natkę, bo pewnie ona będzie za bardzo pijana. Spotkanie z koleżanką, tak mówiła, huja a nie spotkanie. Idziemy spać, bo już po 24, około piątej dzwoni domofon.. Daria. Ale ją opierdoliłam, że nie przyszła wcześnie, a ona co? Jestem młoda to mogę. Powiedziałam jej że jeśli tak zamierza się bawić, że ledwo po schodach weszła to niech wynajmuje opiekunkę, ona że kasy nie ma, i żebym ubrała małą bo idą do domu. Cholera, nie dam takiej pijanej dziecka. Powiedziałam, że małą przywiozę jutro. Poszła, nie wiem czy prowadziła samochód czy nie, bo po niej się można spodziewać wszystkiego. Rano, ubieram dzieci, mam je odwieść, ale cholera nie mam drugiego fotelika dla Natki. Dzwonię do rodziców, zeby przyjechali po małą. Przyjechali, zaprosiłam ich, kawka herbatka, te sprawy. No i posiedzieli do 14. Zbierają się jadą do domu. Potem dzwoni mama i mówi że Daria znowu gdzieś wybyła. I znowu mama musiała się opiekować Natką, bo przecież ktoś musi( oczywiście Daria wróciła koło 4, sytuacja z piątku się powtarza). Mama mówi że teraz to w tygodniu tez tak wychodzi, nawet nie pyta się kto zajmie się jej córką. Ja nie wiem jak tak można żyć, po pierwsze kac męczy a tu już druga porcja alkocholu idzie, po drugie jeśli ja zostawiłabym małą pod opiekę, nie umiałabym się dobrze bawić, ciągle byłabym z nią myślami. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, a Daria twierdzi ze i tak jest dobrą matką !!! Sorry że tutaj pisze, ale od weekendu ciągle o tym myślę, współczuje mamie, a jak tu się wygadałam to jakoś tak ulżyło...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
jestem blada ze tak mozna (mam na mysli Twoja siostre) sama mam 20 lat, dziecko juz prawie na swiecie i nie wyobrazam sobie zostawiac dzidziusia i latac po imprezach;/ wiadomo, ze raz na jakis czas mozna isc sie 'odchamic' ale nie weekend w weekend;/ mnie mama rowniez pewnie zabralaby dziecko i kazala sie wynosic gdybym zaczela tak robic jak Twoja siostra...
powinna iść i to szybko zanim na dobre nie utkwi nosem w "butelce" bo później to już będzie problem...
esteria, to ja pierwszy raz widzę takie objawy depresji, a jestem psychologiem, więc chyba wiem, co piszę :/
niestety ja mam jakąś pesymistyczną wizję, bo wydaje mi się, ze nawet jakby mama wzięła Natkę, a siostrze kazałaby się wynieść, to i tak Daria nie wyciagnęłaby z tego żadnych wniosków... przypuszczam, ze bawiłaby się ile wlezie, na koszt jakiegoś naiwniaka...