no zgadzam sie z Toba, tak jest ja równiez ryczałam w poduchę bo mąż mnie nie wspierał wszystko musiałam robić sama nikt mi nie pomagał, mały tylko zapłakal a juz sie cały dom zebrał u nas w pokoju zpytaniem co ja mu robie, do dzisiaj tesciowa gada ze morduje dziecko bo nie podkladam dziecku poduszki pod głowe zeby miało miekko, ostatnio dałam małemu malinki i była jakas kwasniejsza i mały skrzywił buzia to juz matka cie tak morduje... z czystym sumieniem moge to nazwac depresją..., nie wiem czy czasem nie nawraca bo mam ochote ryczec cały dzien. NO niestety czasem bywa ze nie jest tak kolorowo jak to w telewizji, no ale zycie to nie jest Film czy tez bajka.
