Od kiedy pamietam bylam boi dupa. Nie wiem skad sie to wzielo i dlaczego tak jest. Sama balam sie spac, sama byc w pokoju. Z mama spalam do 1 gimnazjum. Smieszne? Tak wlasnie bylo. Gdy bylo ciemno balam sie przejsc przez korytarz z kuchni do pokoju. Gdy pobudowalismy pietrowke balam sie byc sama na gorze. Ze schodow jak juz musialam to bieglam... Nie mowiac o pojsciu na strych po cos naqet za dnia. Do lazienki? W nocy nie chodzilam, trzymalam ewentualnie bralam jakies wiaderko na gore. Mimo tego wszystkiego jakos dalo sie zyc naprawde. Mialam gorsze okresy ale zawsze sie jakos udalo opanowac ten strach. Jak wynajelismy te mieszkanie moj maz postanowil ze bedzie kierowca. Przez poczatkowy okres nie wiem ile miesiac dwa czy wiecej spalam u tesciow a tu bylam gosciem. Balam sie. Prosilam meza aby zmienic mieszkanie. Ale dla niego to cos nie logicznego bac sie. W koncu jakos sie przemoglam zaczelam tu spac przebywac. Jakos poszlo. Oczywiscie nie bylo tylko kolorowo. Strach pozostal. A czego sie boje? Ciemnosci i duchow. Nie przyznam siw na glos bo strach sie zwieksza. Mielismy w niedziele chrzest corki. Byla moja siostra chrzestna malej. Ma ona padaczke. W dziecinstwie miala dwa ataki drgawek i dwa byly przy mnie w nocy gdy spalysmy razem. Nikt nie zapytal jak to znioslam jak sie czulam. Najwazniejsza byla ona. Rozumialam. W sobote przed chrztem sie dzialo duzo w kazdym badz razie ona sie nie wyspala moze z godzine spala. Wstalam malej robic mleko. Miala atak. Kolejny raz od wielu lat. Powrocilo i znow przy mnie. Ciagle mam to przed oczami. Znow nikt o nic mnie nie pytal. Karolina nie jest wazna. Tylko ze to przeze mnie ona sie nie wyspala. Poczucie winy nie daje mi zyc. Ona powoedziala ze nie bedzie udawac ze nic sie nie stalo. Przepraszalam. Gdybym mogla cofnac czas... Moze gdybym wiedziala ze nie ma do mnie zalu byloby mi lepiej? Od tamtej pory moj strach nasilil sie maksymalnie. Za dnia jakos daje rade ale gdy sie sciemnia sama mysl ze bylabym w domu bez meza przyprawia mbiw o paniczny strach. Malo tego boje sie wlasnego cienia, wszystkich odglosow. Sama w pokoju jednym boje sie byc. Chodze krok w krok za mezem. Boje sie bo mam dzieci. W nocy modle sie aby Sabinka spala abym nie musoala mleko wstawac robic. Gdy Nikola zacznie marudzic czekam az sama do mnie przyjdzie bo sie boje isc. Maz nie bierze mnie na powaznie. On sie niczego nie boi i nie rozumie jak mozna sie bac. Nawet go to smieszy. A ja caly dzien modle sie aby przezyc jakos noc. Lzy same mi leca. Nie radze sobie z tym juz tego nie kontroluje. Wczoraj maz pojechal zatankowac z Nikola a ja z mala siedzialam przed blokiem bo balam sie wejsc sama do mieszkania. Prosilam go znow o zmiane mieszkanka ale do niego to nie dociera. A ja nie umiem funkcjonowac. Przepraszam dziewczyny musialam to z siebie w koncu wyrzucic.
Komentarze
(2017-09-02 02:11)
zgłoś nadużycie
(2017-09-02 12:11)
zgłoś nadużycie