Już mnie niesie...normalnie niesie. O niczym nie potrafie myśleć jak o tym, jak to będzie, jak dam sobie z mężem radę i wogóle, jak bardzo moje i męża życie się zmieni. Że urodzę człowieczka malego. Dam światu coś od siebie:) Wszyscy czekaja. Wczoraj z mężem debatowaliśmy nad tym jak by tu jeszcze przemeblować pokój w którym mieszkamy tak by było wiecej miejsca i jeszcze lepiej. Remont robiliśmy przed świetami w tamtym roku:) Ale na finito zaniechalismy jakichkolwiek działań:P Potem poprosiłam męża by dał mi przewijak i pokrowiec frotte na nniego bo chce zobaczyć jak to wygląda. I normalnie sie załamałam. ALe nie z powodu wyglądu, ale tego, że jeszcze nie leży na nim moja córcia. Eh. Tak bym chciała już tulić tą kruszyne w rekach. Wczoraj myślałam, że umre z bólu bo mała zaczęła tak się wiercić, że widziałam pod biustem taką gólkę. Schowałam ja w rękach i głaskałam. Wyczulam ze to pupka. Z boku po lewej stronie czułam piętki:) Plecki czułam od pupki w dół:) Mąż śmiał się, że duża i bawił się. Przycisnął brzuszek od lewej strony gdzie miałam nóżki i mógł sobie ją przesówkać w brzuchu. :P hehe. Ale niestety troszke bolało. Nie wiem czy uda mi się, jeszcze do was przed porodem coś napisąć bo moze mnie złapać w każdej chwili, ale proszę trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam was:)
Komentarze
(2009-03-17 13:51)
zgłoś nadużycie
(2009-03-17 13:55)
zgłoś nadużycie
(2009-03-17 14:57)
zgłoś nadużycie
(2009-03-17 15:05)
zgłoś nadużycie
(2009-03-18 12:11)
zgłoś nadużycie
(2009-03-18 12:45)
zgłoś nadużycie