Nie było mnie jakiś czas, bo zdarzyło się nieuniknione. 21 siepnia 6 dni po terminie porodu zjawiam się na odziale ginekologicznym mojego szpitala na ktg, wchodzę dziarskim krokiem i spotykam mojego lekarza prowadzącego- dr. M. Od razu zapytał mnie gdzie mam torbę z rzeczami na poród...no wmórowało mnie, czekałam na to ale tak jakoś mnie zblokowało. Odpowiedziałam że ja "tylko" na ktg, nie do porodu ;-) Kazał mi się zjawić po południu w pełnym rynsztunku. Panika-no nic jak weszło to i wyjść musi. Wróciłam po połódniu, to była sobota, formalności, ktg, badanie i dwa czopki. Obudził mnie skórcz o 2.30, a o 2.50 odeszły mi wody. Ogarnęłam sie, wzięłam prysznic i zawołałam pielęgniarkę, przeszłam na oddział porodowy o 3.30. Jejku na jaką ja wtedy sucz trafiłam, niech ją wykręci na starość. Nie tylko źle mi założyła wenflon, to jeszcze kazała leżeć 4 godziny pod ktg w bólach, które w dodatku źle mi podłączyła. Jak się włączał alarm to MI kazała go wyłączać, a sama siedziała i pasjansa układała. Dostałam kroplówkę i pytam co to jest a ona nic- no kuźwa jak nic to ja nie chce "niczego". Na szczeście przyszła inna położna sympatyczna i to od niej się dowiedziałam, że to była glukoza, bo moje maleństwo miało słabę tętno ponieważ było głodne ;-) Zaczęło się dreptanie po korytarzu, żeby szyjka się rozwierała, a ona się w połowie rozwierała. Poczółam chluśnięcie-myśle sobie- wody płodowe mogą tak falami odchodzić, więc idę do toalety patrzę i nie wierzę. To było coś ciemnego i gęstego. Okazało się że moje dziecko będąc w brzuszku oddało smółke i to ona przez skórcze wylatywała ze mnie. No pięknie moję dziecię od poczatku "sra" na wszystko nawet na matkę. Przez to dziwne zdarzenie okazało się że moja latorośl jest "od dupy"strony tzn głowę ma w obłokach, jest ułożone posladkowo. Więc cesarka, nie było tak źle, szybkie znieczulenie, cięcie i tu właśnie niespodzianka. Moja Zuzia okazała sie Antosiem. Szok, ale pozytywny, lekarz mówi- żeby nie było że ci podmienili to popatrz a ja nad twarza widzę jaja jak berety. A tak serio jak tylko usłyszałam płacz mojego dziecka to się popłakałam ze szczęścia i nie było dla mnie ważne jaka płeć. Więc urodził się Antoni Paweł dnia 22. 08. 2010 roku ważył 3670g i mierzył 57cm. Rozpisałam się więc te inne z tytułu opiszę potem.
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 18 z 18.
Gratuluję! Najważniejsze że dzidź zdrowy:)
rika.....to sie zgrałyśmy ;D ciekawe która urodzi 22września :0)...może założymy klubik ? he he