Hej, dzisiaj spotkała nas niemiła przygoda. Śmiejemy się że to dlatego ze jest europejski dzień bez samochodu. Mieliśy stłuczkę. PECH. Staliśmy na światałach i skrecalismy w lewo koles przed nami gwałtownie ruszył (z naprzeciwka nic nie jechało) i nagle zahamował i my niestety mu z dupkę wjechalismy. Pasy nawet nie za mocno sie zacisnęły (czasem jak Kuba hamuje normalnie to bardziej czuje na pasach). Kuba tylko sie wystraszył czy ze mna OK, ale ja nic nie poczułam. U kolesia prawi nic nie widac, zadrapanie na plastiku w zderzaku. Zjeżdżamy na bok, a tam SZOK, cały przód u nas skasowany. :/ Do wymiany : błotniki , zderzak, maska, jakis pas i haki. Dzięi Bogu auto na chodzie, "bebechy" nie tknięte, chłodnica sie przechyliła lekko ale tylko dlatego ze plastikowe mocowanie pękło. Bóg nad nami czuwa :) Narazie myz Abi ammy sie super, moze pozz stresem. A do szpitala mamy całe 2 km :) wiec w najgorszym wypadku taxi ;)
