A ja nie wiem kiedy to się stało... Najpierw staraliśmy się 7 miesięcy i nic zero!!!
Szok, bo myślałam, że to hop siup i już. Jak już spóźniał mi się okres z 3 dni (miałam jak w zegarku, bo dzięki wcześniejszemu zażywaniu środków anty unormowało mi się wszystko) zrobiłam test chyba o 4 rano - wyszedł pozytywnie, cieszyliśmy się. A potem okazało się, że to pusty pęcherzyk i w 8 tygodniu miałam łyżeczkowanie 10kwietnia 2012 w środę po Wielkanocy... Potem połóg, równo 10maja miałam miesiączkę, po 6 tygodniach ze 3 razy spróbowaliśmy bez zabezpieczenia, ale nie do końca.... I jak poszłam do lekarza z wynikami z zabiegu, to już byłam znów w ciąży... Myślałam, że lekarz na Mnie nakrzyczy, że tak szybko. Ale nic nie mówił, całe szczęście były wyniki ok z zabiegu... Tylko wtedy radość była przyciszona do momentu, aż na USG zobaczyliśmy serduszko
Myślę, że po części mam takie problemy w ciąży, bo tak szybko się stało jedno po drugim.... Ale jestem szczęśliwa i już nie mogę się doczekać! Jutro zakładam pościel dla Ernesta, a w czwartek ściągamy pessar. Trochę dziś po mieszkaniu pochodziłam, bo dla Małego rzeczy szykowałam i stopy napuchnięte!