Jej, ale szczęścfiara z naszej Natki!!! wspaniale! A tak płakała, że nic kompletnie jej nie rusza... czułam że ją to nagle weźmie z zaskoczenia... ! cieszę się, że ma to już za sobą...
A ja znów się dołuje... cały wczorajszy wieczór miałam silne skurcze. mąż poszedł na nocke do pracy, dzwoniłam do niego, że nie wiem czy nie jechać na IP już, bo mi się nasilało... ale udało mi się zasnąć i wszystko minęło... ;((( zwodzę sama siebie każdego dnia... już straciłam wiarę w to, że uda się urodzić przed wywoływaniem ;(((
robię wogóle placki ziemniaczane własnie. a potem ryż z sosem i sałatę na słodko. muszę coś robić, bo zwariować można. a wy dziewczynki? co dziś porabiacie??'
Ps. mąż nie jedzie na kawalerski ;)) stwierdził, że za bardzo panikuje i trzeba było odrazu powiedziec, że nie chce być sama, a nie tak przeżywać... cieszę się ;) i uczę na swoich błędach ;)