Chyba się zmówiłyśmy, bo u mnie to samo:( Nie rozmawiamy od wczoraj, bo mój P. był w delegacji 3 dni, wrócił w piątek o 20, a wczoraj się z kolegą umówił na wieczór. No myślałam, że mnie coś trafi Pokłóciliśmy się zdrowo. Usłyszałam wiele przykrych słów, pt. "ty nie masz nawet z kim wyjść, bo znajomych nie masz". No i ku*wa nie mam, bo po urodzeniu dziecka wszystko się zmieniło. Koleżanki namawiały na wyjście, ale mały dawał mi tak w kość, ze nie miałam siły na nic. Więc i one zrezygnowały z namawiania i automatycznie kontakt się oziębił:( Najgorsze jest to, ze nic do niego nie dociera. Gada mi, że jakbym sama była to na pewno bym sobie rady nie dała (tzn. gdyby on mi nie pomagał), bo posiedzę z nim sama 3 dni i już jestem wykończona. Nie ma pojęcie jak to jest być dzień w dzień z dzieckiem od rana do nocy. Czasem jest ciężko sie po d*pie podrapać.
