U nas - spadł mi dziś z kanapy - pierwsza śliwa na czole. W dzień oprócz mędzenia, bawi się je chętnie, raczkuje po całym domu. W nocy - tragedia.... ma jakieś napady, ryczy przez sen jak obdzierany, nie można go dobudzić, jak się w końcu uda to zaś trzeba usypiać. Koniec końców, dziś spał ze mną w łóżku. Miałam chyba 15 pobudek, z czego jedną godzinną bo ryczął pół godziny i za chiny nie chciał się uspokoić. Potem tak wędrował po łóżku przez sen, że ja mam żołądek skopany a sam spadł z łóżka i wylądował na tyłku bo śpiąc go nie złapałam. Dziś u lekarza (bo ja tak długo nie pociągnę, wstaje o 6 do pracy) dostał vibrucol. Zobaczymy....
Jak słyszę, arletka że ty jesz kolację o 19 i spać to mi się nasuwa pytanie - jak do cholery! Pranie, sprzątanie, zakupy, ja pracuję, wojtek idzie spać o 22, o 23 jem kolację najczęsciej, potem posiedze na necie bo w dzień nie siadam, popłacę rachunki, dowiem się co w świecie, ogarnę po kąpaniu, w kuchni, umyję się i jest po północy..... nie wiem k.rwa.