I ja dołączam sie do mam dzieci toczących wojne z kupą....Zaparcia i gaziki...i popłakuje i robi się czerwona jak burak i ciśnie i ciśnie...wygląda jakby miała pęknąć....Znow coś zjadłam..ale jak mam ugotować komuś obiad tak by był dobry..nie próbując go.Zwariuję oszaleje....ciągle by jadła...wieczne dziobanie...no bo wychodzi z założenia,że jak nie chce wyjść to jak się ożre jak mały chomik to może popchnie...efekt kijowy...rzygu rzygu i same siusiu.
Chcę ją spakować dziś na spacer..ale obawiam się kolki...albo wielkiego płaczu.
Wczoraj w samochodzie dała nam taki popis..,że nie wiedziałąm w co ręce wsadzi,bo zła mama ubrała czapeczkę i kapturek.A teraz znów ma czkawkę....oszaleje kutwa dziś...w domu rozpiździel bo ciągle ją noszę ...zasypia tylko na mnie w łóżeczku bujaczku w kocyku wyje.....na rękach nie wyje...odłożysz dobrze nie odejdzisz...wyje...a najgorsze...ze nie mam komu jej wcisnąć chociaż na 10 minut by iść usiąść na chwile i się zregenerować...
Zaczynam się godzić z tym,że moje dziecko chciałby być kotem.....i prowadzic nocny tryb ...dzisiaj jest tragedia bo w nocy walczyła z kupą..i nie spała...i ja z nią.Teraz jest rano znowu walczy z kupą i nie śpi....za specjalnie....jest zła na cały świat zmęczona i jadła by aż pęknie.
