chodzi mi o sposób traktowania rodziców z wózkami. Odnoszę wrażenie, że czasem jesteśmy traktowani jak zawalidrogi i "po co on/a sie tu pcha?". Wczoraj miałam taką sytuację w centrum handlowym - czekałam przy windzie aby wjechać piętro wyżej, na windzie wielki napis "ustąp rodzicowi z dzieckiem/wózkiem". Windą jeżdżą głównie ludzie bez dzieci lub wózków. I ok, niech sobie jeżdżą. Ale co w sytuacji, kiedy przed windą czekają 3-4 osoby z wózkami i nie mogą wsiąść, ponieważ ci w windzie udają, że nie widzą? Nikt nie przepuści. Wczoraj jak zwróciłam uwagę (ludzie powychodzili z windy) to jakaś para z dzieckiem!!! na mnie wsiadła, że jestem bezczelna, że tak wypraszam ludzi, że powinnam czekać na swoją kolej, że oni jakoś sobie radzili, że jak mi nie pasuje to żebym zakupy robiła gdzie indziej i bla bla bla... I o co chodzi??? Przecież wózka na plecy nie wezmę i po schodach nie wniosę... Rozumiem, windy są dla wszystkich ale można czasem pomyśleć. A odrobina życzliwości nie zaszkodzi...
Odpowiedzi
Generalnie na szczescie zadko jezdze windami i nie pozwalam siebie dopychac (jesli nie ma miejsca i ktos chce wlizc na chama to przy mnie mu nie radze ;) ), ale mialam kilka ciekawych spotkan 3stopnia ;).Kiedys opisywalam kobiete w zaawansowanej ciazy, ktora po moim komentarzu odwrocila sie i obsesyjnie glaskala sie po brzuchu (pokazujac mi tym, ze nalezy jej sie jezdzenie winda), a ja zlapalam sie tylko za glowe,bo 3xszybciej bylaby w metrze zjezdzajac sobie luznymi schodami, a dwa miala na sobie buty na wielkim obcasie...bez komentarza...
Z tego co pamietam to jestes z wawy wiec pewnie nie powiem ci nic nowego jak rewelacyjnym przykladem kto jezdzi winda moze byc ratusz arsenal wyjazd do tramwajow...nigdy,ale naprawde przenigdy nie widzialam w tej windzie wozka zadnego rodzaju (po za swoim) a w kolejce czeka sie jak by gdzie ktos cos za free rozdawal...
Co do taranowania to przyznam sie szczerze,ze i mi sie zdarzy jechac jak pepek swiata, ale zdarza mi sie to wlasnie wtedy kiedy ludzie nie licza sie z malym czlowiekiem (bo to tak naprawde nie chodzi o mnie o moja zlosc czy kaprys tylko o bezpieczenstwo i komfort malego czlowieka, ktorego ludzie niezauwazaja?traktuja jak jednosc ze mna?).
Ach i jeszcze ostatni absurd jaki mnie spotkal to autobus...tam trzeba sie prosic o miejsca, ktore jest przeznaczone dla wozka.Wchodze z mezem do autobusu,maz prowadzi wozek i wchodzi pierwszy,oczywiscie miejsce dla wozkow zataranowane,stoji tam kobieta, ktora przez telefon rozmawia,stoji patrzac na wozek, maz mowi przepraszam, ta nic, maz mowi jeszcze raz przepraszam, ta nadal nic, wiec ja przechodze i krzyknelam bardzo glosno "przepraszam to miejsce dla wozkow" na co mi kobieta "a nie mozna tylko slowka powiedziec tylko krzyczec trzeba od razu" no to mowie jej "maz powiedzial slowko nawet dwa" na co ona "a to pani nie widzi ze ja przez telefon rozmawiam" zlapalam sie za glowe i nie wiedzialam czy mam sie smiac czy mam plakac,a ze mialam dobry humor to jakos mnie to tylko rozbawilo i nie chcialo mi sie jej tlumaczyc, ze jest tepawa... ;)
Tak jest bylo i bewnie bedzie jeszcze cale wieki ;)
dlatego jak mam jechac wozkiem na miasto,na zakupy to az mi ciarki po plecach przechodzą!nastepna sprawa sa samochody zaparkowane na chodnikach.nie ma bata zeby przecisnąć sie z wiekszym wozkiem,nie mowie o parasolkach.pamietam do dzis,było to 2-3mies temu.ide sobie spokojnie chodnikiem,az podjezdza jakis pajac i parkuje na całym chodniku... ja stanęłam jak wryta,a on głupkowaty uśmiech i siup do sklepu.ja nie wiele myśląć zaczęłam sie wciskać miedzy ten samochód a mur.bo nawet jak bym chciała to na tym wąskim chodniku bym nie zawróciła.i przez całe auto została rysa którą zrobiłam stelażem wózka... o matko jak ten frajer się żucił!ojoj...az mi sie gorąco zrobiło.zaczął mi grozic sądem.ja mu na to ok,dzwonie na policje(w kodeksie jest punt który zabrania stwania w ten sposób na chodnikach).a ten oczy zrobił,trzasnął dzwiami i pooojechał :D
np. stoję w kolejce w sklepie(kolejka dla kobiet w ciąży i z dziećmi), dziecko mi się drze, płacze, wygina itp..
ja mam zaledwie 2 chleby i margarynę i NIKT mnie z tym nie wpuści...!!!
a jak byłam w ciąży (już pod koniec) jechałam na wizytę do lekarza(gin.) i poszło mi oczko w pończochach, więc zatrzymałam się w pobliskim supermarkecie żeby kupić drugie...
czułam się fatalnie, było mi okropnie słabo, oczywiście poszłam do kolejki dla k.w ciązy i stoję grzecznie, ale przed oczami już mi gwiazdy wirują, w związku z tym proszę ludzi przede mną żeby mnie wpuścili(Z JEDNA PARA POŃCZOCH!!!) a oni,żę tu wszystkie kobiety są w ciązy i muszę czekać na swoją kolejkę...
i owszem dotrwałam,
zapłaciłam i...
zemdlałam...
może nie do końca tego dotyczyło pytanie ale świństwo jest wszem i wobec...
a co do windy i wózków to znalazłam sposób- nie wiem dlaczego tak jest, ale jak jestem sama to każdy mnie olewa i w ogóle, ale jak jestem z mężem, to wszyscy są mili i nie mam problemu z przemieszczaniem się po centrum handlowym...:/
a najlepiej ostatnio mój mąż babsztyla ochrzanił, idziemy a tu auto na całym chodniku, mąż już parę metrów przed autem zaczyna "co to za k...a j..ana tak parkuje, pier... świnia itd." a tu nagle babka która szła koło nas i wszystko słyszała robi pik pik pilotem, zbliżyliśmy się już wtedy do tego auta a mój mąż "oooo, znalazła się, nooo widzę że ma pani fotelik, czyli wózkiem też pani jeździła, i co zapomniało się jak to jest..." i takie tam, babka się nie odezwała nawet