Piątek 20/05/2011 Nic nie zapowiadało ze to będzie właśnie Dziś. 2 dni wczesniej zbierało mi sie na wymioty rano i miałam luzniejszą kupe ale nie przejełam sie tym kompletnie poniewaz myslałam ze to przez litr koktajlu truskawkowego którego spałaszowałam:) godzina 7.45 poszłam siku wtedy odszedł mi czop (w moim przypadku była to około 1/4 szklanki galaretki przypominającej białko kurze z trzema moze czterema kreseczkami krwi) Pomyślałam ..no dobra to przecież o niczym nie świadczy czop moze odejść pare tygodni przed samym porodem ...choć nie ukrywam od tej chwili byłąm ciut bardziej podenerwowana..położyłam sie .. godzina coś około 8.45 poczułam mokro w gaciochach. majtki zrobiły mi sie mokre ale nie tak bardzo zeby miało sie ze mnie jakos lać...zdziwiłam sie postanowiłam poinformować o tym mojego Łukasza chwyciłam za telefon opowiedziałam mu co mnie spotkało rano a on odpowiedział półżartem "Ale myszka nie dzisiaj prosze ja pracuje do 20.00" uspokoiłam go bo ...przeciez byłam dzien wczesniej u lekarza i sam mi powiedział ze ze jeszcze pochodze i urodze w okolicach terminu tj 4.06. nie miałam ani rozwarcia ani skróconej szyjki. poinformowałam tez moja mame która kazała mi odpoczywac i obserwowac co bedzie sie dziac dalej... No dobra pomyślałam i zajełam sie ogarnianiem domku praniem i takimi tam drobnymi rzeczami wliczając oczywiscie buszowanie na moim ulubionym forum jakim jest 40 tygodni :D godzina coś około 14.00 znowu mokre majtki ,wodnista ciecz bezwonna i bezzapachowa...no dobra mowie zadzwonie do mojego Gin zobaczymy co mi powie. opowiedziałam mu całą historie od rana a on mi ze to moze być stan zapalny czy coś i mam ze spokojem spakowac TYLKO szlafrok pizamke i klapki i jechac na obserwacje do szpitala. hmm no dobra ...poszłam powiesic pranie po czym prócz rzeczy które kazał mi zabrac Gin zabrałam praktycznie wszystkie które byłyby potrzebne na czas porodu ale nie umiem powiedziec dlaczego to zrobiłam ...mimo wiekszego zdenerwowania i pobolewania w dole brzucha nie czułam nic...zadzwoniłam do mamy czy jest mozliwosc zeby mnie zawiozła bo przeciez ja przez zaskakujace mnei rzadkie skurcze w łydce nie nadawałam sie do prowadzenia auta. Po czym usiadłam przed kompem i na shoutboxie zaczełąm wypytywac dziewczyny o to czy jest sens jechania do szpitala,dziewczyny były jednomyslne :) no to pojechałam ...w drodze do szpitala oczywiscie pare telefonów smsów ,korków no i w koncu z mama dotarłyśmy była godzina jakos po 17.00 wiadomo izba przyjec opisanie próblemu,,badania,ginekolog stwierdza płyn owodniowy w normie i mowi ze prawdopodobnie jest to stan bakteryjny ale w dokumentach wpisza podejrzenie pękniecia pęcherza płodowego bo to tez niewykluczone i zatrzymaja mnie na pare godzin ...no dobra pomyslałampo czym podłączona zostałam pod ktg ...mija 5,10,15 minut nagle poczułamjakby mi cos strzeliło w okolicach podbrzusza (cos jakby balon przebijany pod wodą) na łozko wylało sie ok 1 litra wodnistego płynu zdenerwowałam sie ale starałam nie spanikowac...zawołałam pielegniarke która zaczeła spokojnie wołac pana doktora . i od tej chwili sie zaczeło...ja spanikowana wokół zaczeło sie robić tłoczno ,ale wszyscy rozmawiali miedzy sobą spokojnie ..."proszę zadzwonić po anestazjaloga bedziemy czekac na decyzje" Halo !!!! ja rodzeeeE!!! no i przyszedł do mnie Lekarz mowił o jakims ryzyku jednego procenta o jakims ponownym otworzeniu rany itd aha pomyslałąm czyli ciecie cesarskie ...szybko weflon (pękłą mi zyła ) no to drugi ..(małemu spada tetno) no to PAni prosze sie obrócić na bok, okej tetno wróciło , podłaczenie cewnika podpisanie paru zgód miedzy czasie telefon do mojego Ł ze sie zaczyna no i zjechałam na sale opieracyjną tam pielegniarka trzymała mnie prawie cały czas za reke ,,,znieczulenie zewnatrzoponowe no i cięcie (byłam przerazona a lekarze przy otwieraniu rany rozmawiali o kawce) ...nieprzyjemne ale do przezycia wszystko trwało według mnie wieki.Godzina 18.51 Usłyszałam najpiekniejszą melodię w moim zyciu pierwszy krzyk mojego synka :) niestety nie miałam okazji potrzymac go na piersi ale dali mi pocałowac jego cieplutką główkę ...zapełniłam sie wtedy miłoscią... Filip ur 20.05.2011 godz 18.51 waga 3060 52cm 10 pkt apgar podsumowując....Pękł mi pęcherz skurcze miałam prawie 100 ale ich nie czułam za bardzo...wiec to wszystko obyło sie bez wiekszego bólu. Dziekuje dziewczyny ze byłyscie ze mną przez te ostatnie tygodnie :) koniec moich 40 tygodni oczekiwań na małego szkraba:)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
Gratuluje slicznego chlopczyka ,;-))
zycze cudownych dni razem z synkiem juz po drugiej stronie brzuszka!!!
Jaki poród ciekawy ;)
Gratruluje sliczny maluszek ;**** Wracaj do zdrówka ;)
Gratuluję ale szybko to poszło
Śliczny maluszek