Jednak nie wytrzymałam i poszłam do mojej pani doktor ale dzięki temu jestem trochę spokojnieksza. Otóż moje kochane maleństwo jest już ułożone główką w dół, tak jak przypuszczałam więc naciska już na mój "dół" dlatego tak to wszystko odczówam. Poza tym pani doktor stwierdziła, że mój synuś jest dość spory i mogę mieć problem z porodem naturalnym dlatego też na wizycie 17.12 określimy dokładniej czy są predyspozycje do cc. Bardzo bym tego nie chciała ale trudno, nie mnie o tym decydować. Według wyliczeń usg jestem nie w 35tc ale troszkę dalej więc może to dlatego mały jest tak duży :) Co do bóli jakie czuję to są to jak najbardziej normalne w tym czasie objawy i może już za niedługo będzie po wszystkim, choć czasem takie skurcze ciągą się tygodniami...zobaczymy. Dziś spakowałam już torbę dla mnie i dla mojego maleństwa więc już jesteśmy przygotowani w pełni, no poza kilkoma detalami. Tylko mój kochany mąż jest mniej zadowolony z możliwośći przyspieszenia rodzicielstwa, bo przecież remont w trakcie...będzie co ma być, w końcu nie zatrzymam małego jeśli sam zdecyduje, że jednak wychodzi :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
no, no, może mały jeszcze na ten rok się załapie ;) ale pewnie wolałabyś urodzić po nowym roku :)
też muszę pomału pakować torbę do szpitala.. .jak leżałam na patologii to sobie uświadomiłam, ze tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co się wydarzy i lepiej się zawczasu przygotować...