Kochana rozumiem Twoje załamanie, ale nie ma jeszcze diagnozy lekarza. Zawsze jest ten procent nadziei!
Jestem z Wami i ściskam!
Tak, to niestety prawda. Przegrywam najważniejszą walkę w życiu, walczę,ale być może wynik jest już z góry ustalony.
Wyrok na całe moje życie zapadł dnia 5 września 1987 roku.
A może mogłam zrobić coś inaczej, ochronić nas przed tym co złe?
Tyle razy niepotrzebnie wzywałam Boga, wiele razy pomagał mi, więc teraz kiedy naprawdę potrzebuję pomocy limit najwyraźniej się wyczerpał. Pozostają nieodsłuchane modlitwy, pozostaje tylko płacz, choć wiem, że i on najmniejszego sensu nie ma.
Nie jest tak, że użalam się, nie. Płaczę, ale działam, szukam pomocy, diagnozy, mam jakiś plany, tylko bardzo mnie to przeraża.
Tak, nie jestem w tym jedyna.
Ale moje dziecko jest dla mnie jedyne. Zamykam oczy, gdy pomyślę, że być może nigdy nie wyrosną mu skrzydła. Uziemiony ptak.
Pozdrawiam, tym razem z piekła.
Kochana rozumiem Twoje załamanie, ale nie ma jeszcze diagnozy lekarza. Zawsze jest ten procent nadziei!
Jestem z Wami i ściskam!
Wszystko bedzie dobrze. Sprezam sie i przesylam miliony miliardow ton dobrej energii . To musi zadzialac . Tzrymam kcikuki tak mocno, ze kostki bieleja
Podobno najwięcej łez jest wylanych nad tymi modlitwami, które zostały wysłuchane... dobijam z dobrą energią do Nef
Boże, nie wiem co ci napisać. Mogę sobie tylko wyobrazić Twój ból i rozpacz. Mimo wszystko głęboko wierzę,że Twoje obawy okażą się płonne i wszystko skończy się dobrze. Dużo siły życzę i samych dobrych wiadomości
|
i zadaj pierwsze pytanie!