Odkąd wrórilam ze szpitala po urodzeniu coreczki,moje zycie calkowicie sie zmienilo.No wiadomo corcie mam.Ale stałam sie bardzo nerwowa,wszystko i wszyscy w domu mnie draznia,z meżem kluce sie o byle co i sie czepiam o glupoty,klucimy sie caly czas i to wszystko ja zaczynam.Najwazniejsza jest dla mnie Ola ale moj mąz tez jest dla mnie wazny.Tylko ze ja jemu tej miłości teraz tak nie okazuje jak przed urodzeniem Oli.Jest chyba zazdrosny i brakuje mu tych naszych wygłupianek,nocnych pogaduszek.Próbowalam to zmnienic ale nie umiem,czasami placze po kontach,czemu tak jest.Nie chce zniszczyc naszego małużenstwa przez moje nerwy.Czy to normalne?Nie wiem.Mam tylko nadzieje ze z czasem to przejdzie. A co do mojej córci ktora ma juz 4 miesiace i 7 dni to jest coraz fajniejsze,śmieje sie na glos,piszczy.Rano jak wstanie o 6.30 to gada do siebie,smera mnie reka po twarzy,aż sie chce wstawac.Kochana pszczółka:-)Spacerujemy codziennie z mała oczywiście usypia:-) Wklejam foteczke:-)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
kochana weź się w garść, to się nazywa burza hormonów, musi się wszystko w Tobie unormować... staraj się tak bardzo nie przejmować. porozmawiaj z mężem najlepiej przytocz mu naukowe wytłumaczenie Twojego zachowania i poproś o zrozumienia... To jest przesrany czas ja miałam identycznie. kilka dni po porodzie patrzyłam na moją córeczkę i płakałam jak bóbr bo bałam się o nią- to były jakieś niewytłumaczalne fobie! NP chciałam żeby spowrotem była w brzuchu bo tam była najbespieczniejsza. Nie pozwalałam nikomu jej brać a jak już musiałam to wszystko we mnie wrzało i na siłę powstrzymywałam płacz! a kłótnie...? darłam się na wszystkich i powiedziałam dużo "brzydkich rzeczy do męża i mojej mamy- a oni przecież nie chcieli źle.
to wszystko niebawem przejdzie, i staraj się trzymać w kupie, jak potrzebujesz to płacz i nie tłumacz nikomu dlaczego powiedz poprostu że musisz :)