Boje sie, ze przewidzialam smierc dziecka
2017-10-24 06:28
Komentarze: 7
Czesto mam sny, ktore sie sprawdzaja. Czas od przysnienia do spelnienia to maksymalnie do pol roku.
Bedac w ciazy okolo miesiaca temu mialam sen. Szpitalna sala, po porodzie, dwa lozka. Czulam, ze bylo mi przykro, martwilo mnie cos a propo mojego dziecka. Nagle jakby nastal drugi dzien i sytuacja sie odwrocila. Kobieta obok plakala, dzialo sie cos zlego. Okazalo sie, ze jej dziecko jest w gorszym stanie niz moje, a stan mojego przy nim to nic takiego. Mogla to byc smierc dziecka. Widzialam swoje dziecko dokladnie. Tamtego dziecka nie widzialam. I nie slyszalam.
Kiedy pojechalam na porodowke lezala tam kobieta. Mialam wrazenie, ze juz podobna osobe widzialam, ale po rozmowie okazalo sie, ze nie moglysmy sie wczesniej spotkac.
Kiedy przewiezli mnie na sale po operacji, na tej sali razem ze mna byly jeszcze dwie osoby. Dziecko kobiety obok urodzilo sie po terminie i mialo troszke krzywa stopke. Balam sie, ze ten sen bedzie jej dotyczyl. Myslalam, ze moze nie widzialam po prostu czesci pokoju we snie. Na szczescie wszystko z dzieckiem bylo w porzadku.
Niestety. Dwa dni pozniej przywieziono do nas kobiete z porodowki ktora kojarzylam. Ona miala blizniaki. Dziewczynke i chlopca. Okazalo sie, ze dziewczynka nie ma wod plodowych. Rozwiazali ciaze w 29tygodniu. Dzieci sa na wspomaganiu oddychania. Wagowo byly fajne. Mniejsze ok 1200g. Dziewczynka byla w gorszym stanie. Mieli przetaczana krew.
Jestem w szpitalu dzis 8 dobe. Wczoraj popoludniu przeniesiona mnie i ta kobiete (Ewe) na sale dwuosobowa. My mielismy wyjsc dzis jesli bilirubina nie wzrosnie. Wzrosla wieczorem z 12.5 na 12.7 nie wiem czy nas wypuszcza. Siedze sobie tu po karmieniu, a Ewa poszla do toalety przed odciaganiem pokarmu. W tym czasie kilkanascie minut po 5 rano przyszla pani doktor neonatolog (od dzieci) i zdenerwowana szukala Ewy. Slyszalam na korytarzu 'blizniaki' 'ale one byly malutkie'. Kiedy wrocila Ewa zapytalam jej czy ktos z nia rozmawial, ona, ze nie. Powiedzialam, zeby szybko szla do dzieci, ze byla doktor zdenerwowana i chyba cos sie dzieje. Poszla. Okazalo sie, ze doktor pilnie gdzies pojechala winda. Wrocila do pokoju. Czekalysmy okolo 20minut. Przyszla pani doktor. Powiedziala, ze stan dzieci sie pogorszyl. Cos sie zadzialo u chlopca, ale udalo im sie go opanowac. Ale do dziewczynki zostala obudzona z pospiechem. Okazalo sie, ze dziecko dostalo krwotoku z nosa i buzi. Mowila, ze krwawilo wszedzie. Zaczela odsysac jej ta krew. Nie wie jak zalozyla jej oddychanie przez tchawice. Na zdjeciu rtg pokazalo sie, ze jak wczesniej miala (tak jak i brat) zapalenie pluc i widoczne to bylo po jednej stronie, tak teraz u niej jest widoczne z obu i to moze byc widoczne tez tak jak krwawienie w tamtych miejscach. Boja sie, ze peklo jej pluco. Podali jej antybiotyk na sepse, bo tego sie obawiali i podali bez badan zeby ja ratowac. Zamowili krew, bo duzo jej stracila i obnizyl sie poziom hemoglobiny, a nadal ja odsysaja. Pani doktor poszla zobaczyc co z nia teraz. Wyszla. Ewa plakala i modlila sie do Boga. Przeszly mnie ciarki :(
Bedac w ciazy okolo miesiaca temu mialam sen. Szpitalna sala, po porodzie, dwa lozka. Czulam, ze bylo mi przykro, martwilo mnie cos a propo mojego dziecka. Nagle jakby nastal drugi dzien i sytuacja sie odwrocila. Kobieta obok plakala, dzialo sie cos zlego. Okazalo sie, ze jej dziecko jest w gorszym stanie niz moje, a stan mojego przy nim to nic takiego. Mogla to byc smierc dziecka. Widzialam swoje dziecko dokladnie. Tamtego dziecka nie widzialam. I nie slyszalam.
Kiedy pojechalam na porodowke lezala tam kobieta. Mialam wrazenie, ze juz podobna osobe widzialam, ale po rozmowie okazalo sie, ze nie moglysmy sie wczesniej spotkac.
Kiedy przewiezli mnie na sale po operacji, na tej sali razem ze mna byly jeszcze dwie osoby. Dziecko kobiety obok urodzilo sie po terminie i mialo troszke krzywa stopke. Balam sie, ze ten sen bedzie jej dotyczyl. Myslalam, ze moze nie widzialam po prostu czesci pokoju we snie. Na szczescie wszystko z dzieckiem bylo w porzadku.
Niestety. Dwa dni pozniej przywieziono do nas kobiete z porodowki ktora kojarzylam. Ona miala blizniaki. Dziewczynke i chlopca. Okazalo sie, ze dziewczynka nie ma wod plodowych. Rozwiazali ciaze w 29tygodniu. Dzieci sa na wspomaganiu oddychania. Wagowo byly fajne. Mniejsze ok 1200g. Dziewczynka byla w gorszym stanie. Mieli przetaczana krew.
Jestem w szpitalu dzis 8 dobe. Wczoraj popoludniu przeniesiona mnie i ta kobiete (Ewe) na sale dwuosobowa. My mielismy wyjsc dzis jesli bilirubina nie wzrosnie. Wzrosla wieczorem z 12.5 na 12.7 nie wiem czy nas wypuszcza. Siedze sobie tu po karmieniu, a Ewa poszla do toalety przed odciaganiem pokarmu. W tym czasie kilkanascie minut po 5 rano przyszla pani doktor neonatolog (od dzieci) i zdenerwowana szukala Ewy. Slyszalam na korytarzu 'blizniaki' 'ale one byly malutkie'. Kiedy wrocila Ewa zapytalam jej czy ktos z nia rozmawial, ona, ze nie. Powiedzialam, zeby szybko szla do dzieci, ze byla doktor zdenerwowana i chyba cos sie dzieje. Poszla. Okazalo sie, ze doktor pilnie gdzies pojechala winda. Wrocila do pokoju. Czekalysmy okolo 20minut. Przyszla pani doktor. Powiedziala, ze stan dzieci sie pogorszyl. Cos sie zadzialo u chlopca, ale udalo im sie go opanowac. Ale do dziewczynki zostala obudzona z pospiechem. Okazalo sie, ze dziecko dostalo krwotoku z nosa i buzi. Mowila, ze krwawilo wszedzie. Zaczela odsysac jej ta krew. Nie wie jak zalozyla jej oddychanie przez tchawice. Na zdjeciu rtg pokazalo sie, ze jak wczesniej miala (tak jak i brat) zapalenie pluc i widoczne to bylo po jednej stronie, tak teraz u niej jest widoczne z obu i to moze byc widoczne tez tak jak krwawienie w tamtych miejscach. Boja sie, ze peklo jej pluco. Podali jej antybiotyk na sepse, bo tego sie obawiali i podali bez badan zeby ja ratowac. Zamowili krew, bo duzo jej stracila i obnizyl sie poziom hemoglobiny, a nadal ja odsysaja. Pani doktor poszla zobaczyc co z nia teraz. Wyszla. Ewa plakala i modlila sie do Boga. Przeszly mnie ciarki :(