 
						
					
				
                    
 
	Wstaję. Niby wstaję, a spałam do oporu. 
	KTG idealne. Nawet nie zdążyłam się napić wcześniej. Średnio 140 uderzeń. 
	Nastawienie: Jak przyjdzie obchód zapytam o wyjście na własne żądanie. Słyszę: Aaa.. to ta lekarka co mnie chciała wypuścić. Dobre nadzieje. 
	Wchodzi obchód. Zdziwienie. To nie ta lekarka! To ta co robiła mi USG :/ No to już nie wyjdę. Wiedziałam. Uznałam, że nawet nie będę pytać. 
	Dochodzi do mojego łóżka i słyszę: A pani Grabowska do wypisu, tak? 
	"Coooo?? Jak???" Sobie myślę. Wczoraj mi o obumarciu mówiła. Zgłupiałam po raz sto pierwszy. CRP tylko wyższe, niż było, po 5 dniach brania antybiotyku, ale wiedziałam, że to od zęba, gdzie zbiera mi się czasem ropa, a dzień wcześniej przewiało mi go troszkę i lekko bolał.  
	Powiedziała, że dopyta decydującej lekarz, czy nie chce ze mną coś zrobić (ona też chciała mnie kilka dni wcześniej wypuścić), a tak, to do wypisu. Siedziałam głupia z 10 minut na łóżku, w szoku, nawet telefonu do ręki nie brałam i próbowałam pojąć co się tu przed chwilą zadziało. 
	Potem zadzwoniłam do partnera. Następnie walnęłam się na łóżko i odpoczywałam. Za chwilę ktoś uchyla drzwi i mówi "Pani Grabowska zrobimy pani wypis" Ja odruchowo mówię "dobrze, dziękuję". Potem dopiero dochodzi do mnie, że powiedziała WYPIS, a nie BADANIA. 
	  
	"W KOŃCU" 
	I w końcu wyszłam ze szpitala. Tachykardii w końcu nie stwierdzono. Wszystko jest dobrze.  
	_________________________________________
	Następnego dnia w końcu moje dziecię przy oglądaniu filmu z partnerem, kopnęło go kilkukrotnie porządnie. Doświadczył, że rzeczywiście dziecię tam jest i był zszokowany i uśmiechnięty, że aż tak mocno mnie kopie. A kopie jak po 35tym tygodniu. Widać ruchy na brzuchu. W końcu byłam szczęśliwa ;)
Komentarze  
	Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
 
		 
						
					
				Tak, bo napisałam jeden za drugim ;) mam nadzieję, ale jestem gotowa na powrót tam za trochę ponad miesiąc, ze wzgl. na to, że wtedy powinny wyjść już przeciwciała i będę czekać na poród kilka tygodni wcześniej ;)
Bardzo dziwnie mi jest, że jestem w domu "bez dziecka" :)
 
						
					
				
	No to super 

Super :) Oby tak dalej :) Trzymam kciuki :*
 
             
             
             
             
             
             
		 
	